Pomagam i wpłacam

Sześcioletni Kubuś uwielbia superbohaterów. A z ostrą białaczką limfoblastyczną rozprawi się, używając swoich mocy specjalnych

6 maja 2021

Kiedy dziecko skarży się na ból nóżek, nikt by nie podejrzewał, że będzie to początek walki z ciężką chorobą nowotworową – ostrą białaczką limfoblastyczną. I chociaż intensywne leczenie bardzo osłabiło organizm Kubusia, to sześciolatek ani myśli się poddać! Bardzo dzielnie stawia czoła chorobie i wytacza ciężkie działa, aby dać kopa białaczce.

Jakub Pawliczek ma 6 lat i mieszka z rodzicami i starszą siostrą Sarą w Ściborowicach – małej miejscowości, niedaleko Opola. Jest energicznym, uśmiechniętym i radosnym dzieckiem. Zawsze w ruchu i chętnie spędza czas na świeżym powietrzu, gdzie uwielbia… kopać doły, betonować i bawić się w ziemi. Poza tym jest ogromnym fanem superbohaterów!

Chłopiec w wieku 5 lat poszedł do przedszkola i przez kilka miesięcy był dumnym przedszkolakiem.

– Bardzo szybko złapał kontakt z równieśnikami, z którymi chętnie się bawił – opowiada pani Ania, mama Kubusia. – I jak to w przedszkolu bywa, synek zaczął chorować, więc często spędzał czas w domu. Później przyszła pandemia i zamknęli przedszkola.

Ból nóżek

W lipcu 2020 roku chłopiec zaczął się skarżył na ból nóżki. Po jakimś czasie zaczęły go boleć obie, więc zaniepokojona mama udała się ze swoim dzieckiem do pediatry.

– Na początku pani doktor stwierdziła, że może to przez to, że za dużo biegał, uderzył się i nie mamy czym się martwić, bo na pewno przejdzie – mówi mama sześciolatka. – Po tygodniu ból nie przechodził, a nawet się nasilił do tego stopnia, że Kubuś przestał chodzić i każdy krok wiązał się z ogromnym bólem. Wróciliśmy więc do pani doktor, która zaleciła wykonać podstawowe badania krwi.

Wyniki krwi pokazały, że sześciolatek ma duże ilości białych krwinek i wysoki stan zapalny. Pediatra skierowała chłopca do Szpitala Wojewódzkiego w Opolu. Specjaliści wykonali tam szereg badań, m.in. tomografię i punkcję lędźwiową.

Ostra białaczka limfoblastyczna – początek walki z chorobą

– Lekarze podejrzewali, że mają do czynienia z chorobą nowotworową, więc konsultowali przypadek synka z Przylądkiem Nadziei – opowiada pani Ania. – Po 4 dniach, był to ostatni dzień lipca, zostaliśmy przewiezieni karetką do Przylądka, gdzie trafiliśmy od razu na oddział wzmożony.

W Przylądku Nadziei Kubuś miał wykonane od razu wszystkie szczegółowe badania, po których zapadła diagnoza: ostra białaczka limfoblastyczna. Specjaliści od razu wprowadzili intensywne leczenie: chemioterapię oraz sterydy.

– Kuba ogólnie dobrze znosi leczenie, ale na początku był bardzo osłabiony. Momentami był żywiony pozajelitowo, miał poparzenia na buzi i przyjmował silne leki przeciwbólowe – mówi mama sześciolatka. – Podczas brania sterydów był smutny, miał stany depresyjne, był płaczliwy, ale też często się do mnie przytulał. Miał zwiększony apetyt, a teraz z kolei nie ma apetytu. Od przyjmowania chemii dostał winkrystynę i zeszytywniały mu bardzo nogi i miał bóle szczęki. Na szczęście obecnie wszystko znacznie się poprawiło i synek ma więcej siły i chętnie się bawi. Chociaż widać, że jego organizm jest bardzo zmęczone leczeniem.

Walka z koronawirusem

W międzyczasie okazało się, że chłopiec zaraził się koronawirusem i trafił na oddział zakaźny. Na szczęście dobrze zniósł chorobę i szybko doszedł do siebie.

– Udało nam się wrócić z oddziału zakaźnego do Przylądka w grudniu po Mikołajkach – podkreśla mama Jakuba. – Cieszymy się, że co jakiś czas udaje nam się wyjść na trochę do domu, jeżeli oczywiście stan synka jest stabilny. Kubuś bardzo tęskni za tatą, siostrą i koleżanką z przedszkola. Nie ma co się dziwić, większość czasu przebywamy tu, w Klinice, a odwiedziny, z uwagi na pandemię, nie są możliwe. Pani doktor mówi, że trzeba się uzbroić w cierpliwość i że niedługo wrócimy do domu.

Intensywne leczenie

Obecnie stan Kubusia jest stabilny. Co dwa dni ma przetaczane płytki krwi i zdarzają się niedobory witamin. W maju rozpoczyna radioterapię.

– Kubuś jest bardzo otwarty i brakuje mu towarzystwa dzieci. Leżymy na oddziale, w którym nie ma równieśników, tylko maluszki, więc czuje się trochę samotny. – opowiada pani Ania. – Odkąd jesteśmy w Przylądku synek zakochał się w stawianiu budowli z klocków LEGO. Mógłby to robić całymi dniami i nie ma dość.

Mocno trzymamy kciuki, aby fan superbohaterów, kopania dołów i stawiania budowli z klocków pokonał chorobę i wrócić do domu, za którym bardzo tęskni.

 

Pomóż dzieciom chorym na raka!

Fundacja „Na ratunek dzieciom z chorobą nowotworową” Ślężna 114s/1, 53-111 Wrocław

 

Pomaganie jest tak proste!

Masz realny wpływ na życie naszych podopiecznych!
Przylądek Nadziei wpłaty

50zł

Wpłacam

100zł

Wpłacam

Wpłata od serca

Wpłacam

Dzięki Tobie możemy działać!