Amelka ma 5 lat i mieszka w Lwówku Śląskim. Już niebawem jej rodzina się powiększy. Dziewczynka z niecierpliwością wyczekuje narodzin braciszka, o którym zawsze marzyła. Nawet już zaplanowała w co będą się bawić, a nawet sama wybrała dla niego ubranka i zabawki.
– Kiedy tylko Amelka szła z tatą do sklepu to zawsze wybierała coś dla braciszka – śmieje się mama dziewczynki, pani Justyna. Nawet wybrała dla niego wózek i imię! Tata początkowo nie chciał się zgodzić, ale Amelka zawsze musi postawić na swoim!
Braciszek dziewczynki będzie miał na imię Franek. Dokładnie tak samo jak jej najlepszy przyjaciel z przedszkola. Razem należą do grupy “Słoneczko” a w ich zgranej paczce jest jeszcze Julka. Uwielbiają razem chodzić na spacery, biegać, układać klocki i puzzle.
Amelka jest prawdziwą mistrzynią układanek! Sama potrafi już ułożyć te składające się z 200 elementów. Dziewczynka może układać puzzle cały dzień! Najchętniej układa te, które przedstawiają Maszę, bohaterów “Psiego Patrolu” lub Elsę z “Krainy Lodu”. Bo wojowniczka jest prawdziwą fanką Elsy!
– Pokój Amelki wypełniają poduszki, lalki i przytulanki z podobizną Elsy, a w szafie ma kilka jej sukienek – śmieje się pani Justyna. Do każdego seansu “Krainy Lodu” zakłada specjalną kreację!
Amelka, tak jak jej idolka, ma sporo przeszkód i wrogów do pokonania. Najpierw była to dysplazja oskrzelowo-płucna, potem ropniak opłucny, a wkrótce na jej drodze stanęła białaczka.
Dziewczynka przyszła na świat jako wcześniak z dysplazją oskrzelowo-płucną. Doskwierały jej bezdechy i często chorowała. Kiedy miała niecałe 4 lata zachorowała na zapalenie płuc, w wyniku którego zmagała się z ropniakiem opłucnym.
– Wokół płuc córki gromadziły się ogromne ilości ropy – wspomina pani Justyna. – Lewe płuco było mocno ściśnięte i prawie nie pracowało. Dzisiaj jego wydolność to zaledwie 30%, ale odbudowuje się i wraca do formy.
Amelka spędziła siedem tygodni w szpitalu w Jeleniej Górze i przeszła pięć operacji. W sumie usunięto jej prawie pięć litrów ropy z płuc. Ale Amelka to prawdziwa wojowniczka i wkrótce zaczęła wracać do siebie. Rozpoczęła rehabilitacje w Karpaczu oraz nad morzem. Rentgen klatki piersiowej pokazał, że ćwiczenia przynoszą oczekiwany rezultat i widać znaczną poprawę. Wszystko wskazywało, że już niebawem wróci do przedszkola, które tak uwielbia.
W listopadzie 2020 roku wojowniczka zaczęła się skarżyć na ból pleców i nóżek. Rodzice myśleli, że to skutek wygibasów w trakcie zabaw, ale ból nie ustępował z czasem. Raz był tak silny, że dziewczynka wylądowała na Szpitalnym Oddziale Ratunkowym. Zrobiono jej zdjęcie rentgenowskie, ale to nie pokazało żadnych niepokojących zmian.
– Wkrótce zauważyłam, że na ciele Amelki zaczęły pojawiać się siniaki i plamki oraz że stała się senna – wspomina mama dziewczynki. – Po wyjściu ze szpitala zmagała się z anemią i byłam przekonana, że anemia wróciła.
Mama zabrała Amelkę do lekarza, który zlecił wykonanie morfologii. Wyniki były niepokojące, powtórzono więc badanie, które rozszerzono o rozmaz. Lekarz podejrzewał białaczkę.
– Jeszcze tego samego dnia karetka zabrała nas do Przylądka Nadziei – wspomina pani Justyna. Mieliśmy tylko 20 minut, żeby się spakować. Niestety, ja z uwagi na ciążę nie mogłam zostać w szpitalu z córką.
W Przylądku Amelkę czekała seria badań. Lekarze zauważyli, że pacjentka ma powiększoną wątrobę i śledzionę. Zrobiono jej USG, punkcję szpiku i pobrano płyn mózgowo-rdzeniowy. Już dwa dni później padła diagnoza OSTRA BIAŁACZKA LIMFOBLASTYCZNA TYPU B.
Pacjentce od razu podano sterydy, leki na krzepliwość krwi i przetoczono jej płytki krwi. Dziewczynka bardzo źle znosiła pierwsze tygodnie leczenia. Nie mogła zaakceptować, że u jej boku jest tata a nie mama. Konieczna była pomoc psychologa.
– Amelka podczas terapii sterydami była bardzo agresywna i pobudzona – wspomina mama dziewczynki. – Ciągle krzyczała i płakała, nie słuchała taty. To był dla niego trudny sprawdzian, który zdał celująco. Nawet sam lekarz to przyznał.
Następnym krokiem w leczeniu Amelki była chemioterapia. Tą znosiła znacznie lepiej niż terapię sterydami, jednak wkrótce u małej pacjentki zdiagnozowano aplazję szpiku. Ze względu na gwałtowny spadek odporności została przeniesiona do jednoosobowej sali i miała przetaczane płytki krwi.
– Po trzydziestu trzech dniach leczenia córce został pobrany szpik, a badania pokazały, że choroba powoli się wycofuje – mówi pani Justyna. – Zniknęły zmiany na skórze, plamki i siniaki.
Komórki rakowe tkwiły również w płynie mózgowo-rdzeniowym wojowniczki, ale tam też już ich nie ma.
Amelka dzielnie znosi leczenie. Lekarze przyznają zgodnie, że jak na swój wiek pacjentka jest niezwykle dzielna i wyrozumiała. Niedawno rozpoczęła drugi cykl chemioterapii. Wszystko zmierza w dobrym kierunku i bardzo możliwe, że niebawem będzie przyjmować chemię w tabletkach. Jeżeli wszystko pójdzie zgodnie z planem, po dwóch latach dziewczynka będzie mogła zapomnieć o chorobie. Trzymajmy mocno kciuku, by wojowniczka raz na zawsze rozprawiła się z przeciwnikiem!
Fundacja „Na ratunek dzieciom z chorobą nowotworową” Ślężna 114s/1, 53-111 Wrocław