Nasi Podopieczni

Angelika kontra nowotwór złośliwy szpiku kostnego Cel? Szybko pokonać chorobę i zostać artystką - Na Ratunek

Autor: Bartlomiej | Jan 27, 2021 2:12:00 PM

Osłabienie, nudności oraz silny ból głowy nie były objawami zwykłego przeziębienia. Okazało się, że Angelika Grad cierpi na nadpłytkowość samoistną – nowotwór złośliwy szpiku kostnego. Lekarze walczą o zdrowie i życie dziewczynki.

Angelika Grad mieszka we wsi Nowy Olszowiec, niedaleko Tomaszowa Mazowieckiego i we wrześniu skończy 12 lat. Jest poukładaną, skrupulatną i empatyczną nastolatką. Wie, czego chce i zawsze ma wszystko zaplanowane. Uwielbia szkicować, jeździć na rowerze, rolkach i grać w piłkę. Wolne chwile spędza na zabawie z młodszą siostrą, Natalką.

Dziewczynka rzadko chorowała. Nagle, w 2017 roku, zaczęła źle się czuć. Nie miała na nic siły, nie mogła spać i miała problemy ze wstawaniem z łóżka. A do tego towarzyszył jej silny ból głowy.

 

 

– Widziałam, że to nie jest zwykłe osłabienie, więc pojechaliśmy do naszego lekarza, do Łodzi. Po wstępnych badaniach dostaliśmy skierowanie do szpitala, gdzie lekarze zrobili córce rezonans głowy – opowiada pani Halina, mama Angeli. – Okazało się, że w jej główce znajduje się zakrzep.

Specjaliści widząc wyniki badań, skierowali nastolatkę na oddział neurologiczny, gdzie spędziła ponad miesiąc. Na początku 2018 roku Angelika wyszła ze szpitala i dalsze leczenie kontynuowała już w domu.

– Co jakiś czas mieliśmy kontrole związane z zakrzepicą – mówi pani Halina. – W maju pojawiły się podobne objawy, jak bóle głowy, czy nudności. Szybko udaliśmy się do Centrum Zdrowia Matki Polki, gdzie ponownie lekarze zrobili rezonans, który pokazał, że córka ma zakrzep żyły szyjnej wewnętrznej prawej.

Po dalszych, szczegółowych badaniach, lekarze zdecydowali przenieść Angelę na oddział hematologii i onkologii, gdzie otrzymała potrzebną pomoc.

– Spędziliśmy tam miesiąc, córka miała co chwilę robione badania, m.in. biopsję i trepanobiopsję oraz wlewy. Była też podpięta do maszyny – wspomina mama nastolatki.

Okazało się, że Angelika cierpi na nadpłytkowość samoistną, czyli nowotwór złośliwy szpiku kostnego.  Specjaliści wdrożyli kompleksowe leczenie, mające wstrzymać zbyt dużą produkcję płytek dziewczynki.

– Udało nam się 26 maja wyjść ze szpitala na komunię Angeli, ale zaraz po niej wróciliśmy na oddział. I tak kursowaliśmy przez jakiś czas, pomiędzy szpitalem, a domem – mówi pani Halina.

Niestety zastosowane leczenie nie przyniosło oczekiwanych rezultatów. Do tego na ciele dziewczynki zaczęły pojawiać się duże afty oraz nadżerki.

Lekarze obawiali się, u Angeliki może dojść do zwłóknienia bądź białaczki, więc skierowali nastolatkę do Przylądka Nadziei.

– Trafiliśmy do Przylądka 1-go października, gdzie córka otrzymała megachemię, mającą zniszczyć stary szpik – opowiada mama dwunastolatki. – Niestety, nikt z rodziny nie mógł być dawcą, więc Angela otrzymała szpik od osoby niespokrewnionej.

14-go października dziewczynka miała przeprowadzony przeszczep szpiku.

– Wystraszyłam się, ponieważ od razu po przeszczepie, córka miała bardzo zimne rączki i nóżki. To była reakcja na nowe komórki – mówi pani Halina. – Bardzo osłabła. Zaczęło ją wszystko boleć, miała problem ze wstawaniem z łóżka, nie miała apetytu, więc była karmiona dojelitowo.

Niestety to nie koniec problemów i zmartwień. W 22 dobie po przeszczepie Angelikę zaczęła mocno boleć głowa, miała drgawki i podwyższoną temperaturę. Okazało się, że dziewczyna ma koronawirusa.

– Lekarze stwierdzili, że przewiozą nas do szpitala zakaźnego we Wrocławiu, gdzie spędziliśmy 2 tygodnie w zamknięciu – wspomina mama dziewczyny. – Nie była w złym stanie, wyglądało to na lekkie przeziębienie.

Po wyjściu ze szpitala, Angela co jakiś czas wracała na kontrole. Niestety wyniki nie są w normie. Nastolatka ma osłabioną odporność.

– Święta i sylwester spędziłyśmy same. Nie chcemy się z nikim spotykać, aby nie narażać jej zdrowia – mówi pani Halina. – Cieszymy się, że szpik jak na razie został przyjęty i mam nadzieję, że tak zostanie.

Choroba spowodowała, że Angela bardzo schudła, straciła apetyt i opadła z sił. Po powrocie do domu, powoli dochodziła do siebie.

 

– Widać, że pobyt w domu dobrze jej służy. Zaczęła jeść i po jakimś czasie wróciła do zabaw z siostrą, za którą bardzo tęskniła. Teraz już nawet wychodzi na dwór – opowiada mama Angeliki. – Zaczęły jej odrastać włoski, więc jest już w dużo lepszym nastroju, ponieważ ich strata, bardzo ją dotknęła.

Od 3 lat dziewczyna uczy się praktycznie w domu – przez chorobę oraz obecną sytuację związaną z pandemią.

– Kilka miesięcy temu poszła do szkoły na chwilkę, ale ze względu na jej złe samopoczucie, musiała wrócić do domu. Bardzo tęskni za koleżankami, ale na razie nie ma innego wyjścia – mówi pani Halina. – Przez ostatnie 2 lata bardzo często jeździliśmy do Szpitala Klinicznego Uniwersytetu Medycznego w Łodzi, nie tylko ze względu na obecną chorobę, ale również z uwagi na inne choroby współistniejące, na które córka choruje. Po przeszczepie szpiku regularnie, co tydzień jeździmy do Szpitala w Łodzi na wizyty kontrolne i badania oraz raz w miesiącu do Szpitala Klinicznego we Wrocławiu do Poradni Transplantacji. Córka cały czas przyjmuje leki i jej stan zdrowia wymaga regularnych badań specjalistycznych. Mam nadzieję, że niedługo wszystko wróci do normy, a moje dziecko wyzdrowieje.

Trzymajmy więc mocno kciuki za Angelikę, aby odzyskała siły, pokonała złośliwą chorobę i wróciła do swoich kreatywnych zajęć, które tak kocha.


Fundacja „Na ratunek dzieciom z chorobą nowotworową” Ślężna 114s/1, 53-111 Wrocław