Nasi Podopieczni

Pięknie tańczy i troskliwie opiekuje się swoimi lalkami. Nowoczesny lek jest dla Antosi szansą na wyleczenie z białaczki - Na Ratunek

Autor: Bartlomiej | May 12, 2022 12:46:00 PM

Antonina Wójtowicz z Polkowic uwielbia tańczyć. Wystarczy puścić jakąkolwiek piosenkę, żeby Tosia zaczęła poruszać się w rytm muzyki. Mimo że ostra białaczka limfoblastyczna, na którą zachorowała dziewczynka, zburzyła pewien rytm jej życia i rodziców, to nasza bohaterka dzielnie znosi trudy leczenia.

– Często zadaje pytania o otaczający ją świat, a ja staram się cierpliwie na nie odpowiadać. Wszystko i wszyscy ją interesują. Jest przy tym opiekuńcza. Najchętniej bawi się lalkami-pacjentkami, które karmi butelką – opowiada pani Patrycja, mama Tosi.

Dziewczynka chętnie przebywa nie tylko wśród ludzi, lecz także wśród zwierząt: kotów, psów, czy koni. Kiedy nie bawi się ciastoliną z mamą, wówczas bawi się ze swoim kuzynostwem. Jest pełnym energii dzieckiem.

 

 

 

Wszystko zaczęło się od koronawirusa, na którego jesienią zeszłego roku zachorowała cała rodzina. Choć mama i tato wyzdrowieli i pomału zaczęli odzyskiwać siły, córka tymczasem nadal nie mogła dojść do siebie. Wciąż była osłabiona oraz nieustannie bolały ją nogi.

– W pewnym momencie zwyczajnie przestała chcieć chodzić, a co dopiero biegać. Musieliśmy nosić ją na rękach – wspomina pani Patrycja.

Mama postanowiła pójść z Tosią do lekarza. W szpitalu w Lubinie dziewczynce wykonano morfologię krwi. Jeszcze tego samego dnia zadzwonili wieczorem z przychodni i wezwali panią Patrycję, ponieważ wyniki okazały się bardzo niepokojące. Lekarze podejrzewali białaczkę.

14 grudnia 2021 roku, już po otrzymaniu wyników, Tosię przewiezioną do kliniki Przylądek Nadziei we Wrocławiu, w której naszej bohaterce wykonano powtórnie morfologię krwi, natomiast po dwóch dniach – tomograf głowy, ponieważ dziewczynka miała na brwi guza. Przeprowadzono również punkcję, która potwierdziła, że Tosia zachorowała na ostrą białaczkę limfoblastyczną.

– Przeżyłam ogromne zaskoczenie, bo chirurg w Lubinie powiedział, że guz na brwi to kaszak. A jak się okazało, była to zmiana nowotworowa. Ciężko było mi się pogodzić z tą myślą, zwłaszcza że zbliżały się święta i Tosia już czekała na choinkę oraz prezenty. Po czymś takim niełatwo jest zadbać o bożonarodzeniową atmosferę – przyznaje mama.

 

 

Mama z córką zostały w Przylądku Nadziei. Następnie dzielną pacjentkę poddano sterydoterapii, natomiast po wspomnianej punkcji: chemioterapii. Jak dziewczynka zniosła pierwsze dawki chemii?

– Tosia była bardzo osłabiona. Większość czasu siedziała tylko na łóżku i kolorowała kolorowanki. W przerwie między dawkami było zdecydowanie lepiej, choć zdarzył się też moment, kiedy córkę przydzielono do grupy wysokiego ryzyka – tłumaczy pani Patrycja.

Obecnie mała wojowniczka jest poddawana immunoterapii, nowoczesnej metodzie leczenia nowotworów w Polsce, po której znów tryska energią. Bardzo cieszy się z odwiedzin wolontariuszy w Przylądku i jest w stałym kontakcie z rodziną na kamerce internetowej. Tosia otrzymuje lek, którego cykl przyjmowania trwa 29 dni. Po upływie tego terminu dziewczynka przejdzie kolejny zabieg punkcji, po którym okaże się, czy wspomniany lek zadziałał. Rodzice w napięciu czekają na wyniki.

Tosiu! Z całego serca życzymy Ci, żeby immunoterapia okazała się skuteczna i żebyś już wkrótce mogła skupić się na tym, co najbardziej kochasz robić, czyli na tańcu. Powodzenia!

 

 


Fundacja „Na ratunek dzieciom z chorobą nowotworową” Ślężna 114s/1, 53-111 Wrocław