Nasi Podopieczni

Asia potrzebuje leku ostatniej szansy - Na Ratunek

Autor: Bartlomiej | Feb 12, 2018 8:16:00 AM

Asia po raz czwarty walczy o życie! Kolejny raz dopadła ja białaczka szpikowa, która od 10 lat nie daje o sobie zapomnieć. Lekarze są bezradni – wyczerpali wszelkie standardowe metody. Teraz dziewczynie może pomóc jedynie bardzo kosztowny lek sprawdzany z zagranicy. Czas ucieka – terapia powinna rozpocząć się jak najszybciej, ale na przeszkodzie stoją pieniądze!

O Asi jej narzeczony mówi, że jest najdzielniejszą dziewczyną na świecie. I trudno się dziwić. Dziewczyna jest po trzech przeszczepach szpiku kostnego, przyjęła kilkadziesiąt cykli wyniszczających chemioterapii – to już właściwie dawka śmiertelna. Piekło choroby wytycza ścieżki w życiu Asi Spychalskiej już od 10 lat, bo tyle czasu toczy się walka. Asia ma teraz 27 lat, a zaczęła chorować w drugiej klasie liceum ogólnokształcącego. Dziewczyna, jak wszystkie nastolatki w tym wieku miała marzenia, plany na przyszłość. I nagle… cały świat runął, wszystko się rozpadło, skomplikowało dla niej i dla całej rodziny. Ciągłe pobyty w szpitalach, przyjmowanie silnej chemii wyniszczającej organizm, mnóstwo tabletek, kroplówek i konsultacji u przeróżnych specjalistów. Tak upływały jej kolejne lata choroby, lata nastolatki, która chce chłonąć świat garściami, poznawać go, cieszyć się, delektować się nim.

Asia wciąż walczyła, bo miała po co żyć! Jest niezwykle ambitna, silna i uparta. Mimo kolejnej wznowy, kolejnej chemii i przeszczepu, obroniła pracę magisterską. Już w trakcie chemii była gotowa do obrony, ale transplantacja jej nie pozwoliła obronić się w terminie. Do egzaminu stanęła trzy miesiące później. I oczywiście zdała go na piątkę!

 

 

 

Gdy już miało być dobrze, nowotwór przypomniał o sobie ze zdwojoną mocą! Kolejny, czwarty już raz białaczka zaatakowała w lipcu 2017 roku. Choroba wróciła z ogromną siłą. Jej organizm jeszcze nie zregenerował się,  nie odzyskał w pełni sił. Po wielu cyklach chemii Asia jest zupełnie wycieńczona, a to bardzo zawęża pole działania. Dlatego lekarze zdecydowali się podać teraz lekką chemię, mniej inwazyjną, którą Asia po prostu wytrzyma. Niestety, takie leczenie nie przyniosło oczekiwanych rezultatów. Lekarze oznajmili, że z ich strony metody leczenia się wyczerpały. Jak można się pogodzić z taką wiadomością?…. Nie można. Cała rodzina modli się za Asię i szuka ratunku wszędzie.

Dzisiaj już nigdzie nie wychodzimy, jeździmy tylko do szpitala, co tydzień, na przetaczanie krwi. Musimy walczyć i wierzyć, że tym razem będzie lepiej – opowiada Piotr Jendzierowski, narzeczony Asi Spychalskiej.

Asia mimo choroby, mimo ogromnej tragedii, jaka ją dotknęła, spotkała na swej drodze niezwykłą miłość. Człowieka o wielkim sercu, który daje jej siły do dalszej walki, walki o życie.

 

Asia i Piotr poznali się na urodzinach koleżanki. Okazało się, że studiują na jednej uczelni. Przegadali właściwie cały wieczór, a potem Piotr odprowadził ją do domu. Już wtedy Asia walczyła z rakiem, chociaż o białaczce powiedziała chłopakowi na czwartym spotkaniu.

– Staraliśmy się, by nasze życie było normalne – na tyle, na ile normalne może być życie, gdy śmierć czai się za każdym rogiem. Jakoś dawaliśmy radę, bo gdy tylko było lepiej, gdy Asia się lepiej czuła, pojawiała się nadzieja, że w końcu wygramy walkę! Rozmawialiśmy już o ślubie… – wspomina pan Piotr.

Gdy on planował oświadczyny, rak miał zupełnie inne plany. Nie zdążył się oświadczyć – choroba go wyprzedziła. W lipcu zeszłego roku dostali informację, która kolejny raz zachwiała ich życiem – kolejna wznowa!

– Zamiast w ciepłym kraju, oświadczyłem się na Zamku Królewskim w Warszawie – tego dnia Asia lepiej się czuła, mogliśmy spędzić weekend poza domem. Wtedy na chwilę zapomnieliśmy o raku, wyrzuciliśmy go z pamięci, zaczęliśmy planować ślub – jakby go nie było, bo tak bardzo chcielibyśmy, żeby odszedł… Ale on ciągle jest, chce nas rozdzielić zanim przysięgniemy sobie: dopóki śmierć nas nie rozłączy…- opowiada pan Piotr.

Dziś Asia teraz stoi w obliczu ostatniej szansy na życie. Rak nie przebiera w środkach – wyciągnął najcięższe działa. Lekarze rozłożyli ręce i powiedzieli, że standardowe leczenie nie da już Asi szansy na życie. Taką nadzieję może jej podarować Mylotarg (Gemtuzumab ozogamicyny). Jest to lek niedostępny w Polsce. Można go jednak sprowadzić z zagranicy. Co wiąże się z ogromnymi kosztami.

– Wierzymy, że są wspaniali ludzie, którzy nam pomogą zebrać taką kwotę. Zrobilibyśmy wszystko, żeby odwrócić zły los, który spotkał Asię. Jednak natrafiliśmy na ogromną przeszkodę…. finansową. Lek ostatniej szansy dla niej jest niedostępny w Polsce i bardzo drogi, drogi dla nas zwykłych, przeciętnych ludzi – tłumaczy narzeczony Asi.

Ostatnie badanie wykazało, że lek Mylotarg działa ten typ białaczki, a to dobry znak. Kolejny przeszczep może okazać się ostatnim, Asia może wyzdrowieć! Dlatego jej narzeczony gorąco apeluje o pomoc:

– Mamy tylko jedno marzenie – by nowotwór odszedł bezpowrotnie. Asia pragnie po prostu żyć. Pomimo wielu przeciwności losu, pomimo beznadziejnej sytuacji, pomimo przeszkód finansowych, pomimo lekarzy, którzy mówili, że nie ma już szansy, ja wierzę. Wierzę, że się uda, że w listopadzie poprowadzę Asię do ołtarza zdrową, uśmiechniętą, szczęśliwą. Musi się udać! Wiem, że Asia da radę, jeśli tylko podarujecie jej szansę na życie… – mówi ze łzami w oczach pan Piotr.

 

Jest nam ogromnie przykro poinformować Was, że dwa dni temu Asia odeszła. O jej śmierci powiedział nam jej narzeczony – Piotrek. Podziękował nam za to, że przed śmiercią Asia mogła zobaczyć, jak wiele osób o niej myśli, wspiera ją i kocha. Tak nam smutno, gdy zaangażowanie tysięcy ludzi, zebranie ogromnej kwoty pieniędzy i Wielka Miłość to jednak za mało. Choroba okazała się silniejsza, ale przez 10 lat Asia walczyła jak lwica. Odpoczywaj Dzielna Dziewczyno!


Fundacja „Na ratunek dzieciom z chorobą nowotworową” Ślężna 114s/1, 53-111 Wrocław