Nasi Podopieczni

Siedmioletni mistrz robotów po raz trzeci walczy z rakiem. Pomóżmy uratować Brunona! - Na Ratunek

Autor: Bartlomiej | Nov 24, 2020 7:29:00 AM

Bruno spędził miesiące w szpitalu, przeszedł intensywną chemioterapię, radioterapię, miał podany nowoczesny lek Blincyto i przeszedł przeszczep szpiku. Nic nie pomogło mu uporać się z ostrą białaczką limfoblastyczną, która wraca jak bumerang. Ostatnią nadzieją na życie jest dla niego terapia Car-T, ale potrzebuje naszej pomocy, by jego komórki zostały przeprogramowane do walki z przeciwnikiem.

Bruno Pressler-Wigura z Olsztyna to 7-letni miłośnik robotów. Zna je od podszewki. Uwielbia śrubki, mechanizmy, komputery, maszyny, wszelkiego rodzaju wynalazki i konstrukcje. Potrafi zamknąć się w swoim pokoju na długie godziny, by całkowicie oddać się programowaniu robotów, wymyślaniu im kolejnych zadań i testowaniu ich możliwości. Choć jest wyjątkowo młodym programistą, potrafi już naprawdę sporo, a w dodatku jest samoukiem!

 

– Bruno ma już niezłą kolekcję swoich robotów – śmieje się pani Magda, mama chłopca. – W tym trudnym czasie zastępują mu przyjaciół. Bawi się nimi, rozmawia z nimi, a czasem nawet z nimi śpi.

Oprócz robotów, pasją chłopca jest też Mario! Uwielbia obmyślać strategie, jak w kolejnych rundach pokonać wrogów i uratować księżniczkę Peach z opresji. Konsola to obok robotów jego ulubiona zabawka.

Ale kiedy już śrubki, programowanie i konsola znudzą naszego wojownika to sięga po… mikroskop! Uwielbia badać strukturę najróżniejszych przedmiotów, a swoje próbki zdobywa sam, podczas leśnych spacerów z mamą. Razem potrafią przemaszerować długie kilometry i zwiedzić las wzdłuż i wszerz. Podczas wycieczek zbierają mech, liście, ziemię czy kawałki kory. Wszystkie leśne znaleziska lądują potem na mikroskopowym szkiełku, które chłopiec wnikliwie analizuje. Można śmiało powiedzieć, że las to drugi dom Brunona i jego mamy.

– Często mówię, że jesteśmy ludźmi lasu – śmieje się pani Magda. – Uwielbiamy długie wędrówki i kiedy tylko możemy nie siedzimy w domu! Ostatnio udało nam się nawet natrafić na siedlisko bobrów!

Leśne wycieczki zastępują wojownikowi zajęcia w szkole. To mama, a nie pani nauczycielka, pokazuje mu jak wygląda świat. Chłopiec nie ma też wielu kolegów. Wszystko dlatego, że często ląduje w szpitalu, bo od dwóch lat walczy z poważnym przeciwnikiem. Z ostrą białaczką limfoblastyczną, z którą toczy już trzeci bój.

 

 

Wszystko zaczęło się w maju 2018 roku. Pani Magda zauważyła, że Bruno stał się apatyczny. Nie chciał odstąpić swojej mamy na krok, wciąż potrzebował się tulić. Wkrótce stracił apetyt i zrobił się blady. Mama nie zwlekała ani chwili i zabrała syna do lekarza.

– Pan doktor od razu zalecił morfologię – wspomina pani Magda. – Wyniki bardzo go zaniepokoiły i od razu podejrzewał nowotwór. Zostaliśmy skierowani do szpitala w Olsztynie.

Tam Brunona czekał szeregu bolesnych badań. Pobrano mu szpik, płyn mózgowo-rdzeniowy i krew. Po dwóch dniach znana już była porażająca diagnoza. To OSTRA BIAŁACZKA LIMFOBLASTYCZNA. Od razu rozpoczęto dożylną chemioterapię, która jednak nie przyniosła oczekiwanych rezultatów. Natychmiast wdrożono leczenie agresywniejszą chemią.

– To był koszmar – wspomina mama pacjenta. – Syn borykał się z mnóstwem skutków ubocznych, bał się, często płakał i przez długi czas nie mógł się zaadaptować. A ja nie mogłam znieść myśli, że moje jedyne dziecko tak cierpi i gaśnie w oczach.

W styczniu 2019 Bruno zakończył intensywną chemioterapię i rozpoczął leczenie podtrzymujące. Był to okres pełen niepokoju i niepewności, ale pani Magda nie traciła nadziei, że w końcu wszystko będzie dobrze. Jej syn wracał do sił, robił się coraz pogodniejszy i wróciły apetyt i ochota na zabawę. Rak odpuścił, ale tylko na 9 miesięcy.

 

W listopadzie 2019 nasz wojownik zaczął się skarżyć na bóle kręgosłupa. Wkrótce pojawiła się też gorączka. Chłopiec ponownie wylądował w szpitalu. RTG dolnej części kręgosłupa wykazało złamanie kompresyjne. Bruno musiał nosić gorset, dostawał leki przeciwbólowe i chodził na fizjoterapię. Dla pewności lekarze zlecili wykonanie morfologii. Nikt nie spodziewał się takiej diagnozy.

– Rak wrócił – wspomina mama pacjenta. – Byłam zdruzgotana, a mój świat legł w gruzach. W dodatku tym razem przeciwnik był jeszcze silniejszy.

Chłopca czekała kolejna, intensywna chemioterapia w szpitalu w Olsztynie. Nie przynosiła oczekiwanych rezultatów, więc czekały go jeszcze dwa cykle leczenia lekiem Blincyto. Wszystko na nic. W lipcu 2020 roku mały pacjent trafił do Przylądka Nadziei. Tutaj czekały go radioterapia, chemia kondycjonująca i przeszczep.

– Wszystko zaczęło się dobrze układać – wspomina pani Magda. – Organizm syna szybko zaczął produkować granulocyty. Po około sześciu tygodniach od przeszczepu mogliśmy wreszcie wrócić do domu.

Pacjenta czekały już tylko cotygodniowe wizyty kontrolne. Ale radość nie trwała długo.

 

Po około trzech tygodniach od wyjścia naszego bohatera ze szpitala wróciła gorączka i bóle głowy. Pojawił się też ból w okolicach łopatki i zniknął apetyt. Bruno ponownie wylądował w szpitalu w Olsztynie. Morfologia potwierdziła, że ma drugą wznowę choroby. Tym razem szpik został zajęty przez blasty w 80%. Chemioterapia, podawanie Blincyto, radioterapia ani przeszczep nie pomogły wyleczyć chłopca z białaczki. Jego jedyną i ostatnią bronią w walce o życie jest terapia CAR-T.

To metoda, która polega na przeprogramowaniu komórek krwi tak, żeby bezbłędnie eliminowały wyłącznie komórki nowotworowe. Najpierw jednak muszą one trafić do laboratorium w Stanach Zjednoczonych, które jako jedyne ma patent i technologię niezbędne do ich przeprogramowania.

Koszt terapii to blisko 1,4 miliona złotych. Taka kwota przerasta możliwości mamy Brunona i jego rodziny. Pieniądze trzeba zapłacić z góry, dlatego Fundacja “Na Ratunek Dzieciom z Chorobą Nowotworową” rusza z pomocą dla małego wojownika. Razem z naszymi przyjaciółmi z Siepomaga, organizujemy z pilną zbiórkę pieniędzy na leczenie chłopca.

Prosimy Was o wsparcie. Każda najdrobniejsza wpłata to krok przybliżający Brunona do zdrowia. Prosimy, uratujmy go razem! Wspólnie możemy pomóc mu raz na zawsze uporać się z chorobą. Możemy sprawić, że wróci do swoich ukochanych robotów, programowania, grania w Mario i mikroskopu. Możemy sprawić, że wreszcie pójdzie do prawdziwej szkoły i pozna przyjaciół. Możemy sprawić, że będzie żył.

AKTUALIZACJA 02.03.2021

Dziś dotarła do nas bardzo smutna wiadomość. Bruno odszedł. Dziękujemy wszystkim, którzy byli u jego boku w tej trudnej walce. Bruno, będzie nam Ciebie brakować… Na zawsze zostaniesz w naszych sercach.


Fundacja „Na ratunek dzieciom z chorobą nowotworową” Ślężna 114s/1, 53-111 Wrocław