Daniel Boiko przyszedł na świat w Oławie 09.04.2019 roku, ale na co dzień mieszka we Wrocławiu. To niesamowicie żywiołowy maluch, który w ciągu kilku minut potrafi postawić dom do góry nogami! Uwielbia rozrabiać, biegać i wszędzie go pełno. A kiedy psoty go zmęczą, chętnie ogląda bajki!
– Jego ulubiona kreskówka to “Świnka Peppa” – śmieje się pan Serhii, tata Danielka. – Uwielbia też bajkę “Kot-O-Ciaki” o rodzeństwie kotów: Krakersie, Budyniu i Piance.
Ale to nie kotki są ukochanymi zwierzątkami małego wojownika. Najbardziej lubi pieski i to dosłownie wszystkie! Kiedy tylko jest na spacerze z pomocą mamy lub taty wylicza każdego napotkanego psiaka!
Choć Daniel ma zaledwie rok i 9 miesięcy ma już sporą kolekcję samochodzików. Uwielbia autka i zabiera je ze sobą dosłownie wszędzie! Zabawki towarzyszą mu na spacerach, w kąpieli, a nawet w łóżeczku. Teraz są z nim w szpitalu, gdzie chłopiec walczy z rakiem.
Wątpliwości na temat stanu zdrowia Danielka pojawiły się jeszcze zanim przyszedł na świat. Kilka dni przed porodem wykonano USG, na którym było widać zmiany na lewym nadnerczu. Jedni lekarze widzieli tam zwykły, niegroźny krwiak, inni podejrzewali najgorsze. Rodzice w niepokoju wyczekiwali narodzin synka.
Zaraz po porodzie u wojownika zdiagnozowano wrodzone zapalenie płuc. Ponad miesiąc spędził w szpitalach w Oławie i we Wrocławiu, gdzie leczono go antybiotykami i wykonano mu rezonans zmiany na nadnerczu.
– Lekarz nas uspokajał, że zmiana to tylko niegroźny krwiak – wspomina pani Vitalina, mama Danielka. – Ale zalecił by wykonywać kontrolne badania.
Te pokazywały, że zmiana maleje. Aż w końcu, po dziesięciu miesiącach lekarz stwierdził, że krwiak całkowicie zniknął. Ale mamie chłopca to nie wystarczało i na własną rękę powtórzyła badanie. Lekarz zauważył, że w miejscu krwiaka pojawiła się inna zmiana. Zaniepokojeni rodzice udali się po diagnozę do kolejnego lekarza. Ten stwierdził, że w organizmie Danielka nie dzieje się nic niepokojącego, a to co widnieje na obrazie USG w miejscu dawnego krwiaka to po prostu żołądek.
Mama wojownika wciąż nie była przekonana, że jej synek jest zdrowy. Miesiąc po ostatnim USG rodzice zabrali Daniela na kolejną kontrolę.
– Ja byłem już pewien, że Danielek jest zdrowy, ale żona się upierała – wspomina pan Serhii. – To co powiedział lekarz po badaniu było jak uderzenie. Zmiana na nadnerczu synka wróciła i w dodatku była dwukrotnie większa! Pamiętam ten dzień bardzo dokładnie. To było 4. lutego 2020 roku w ŚWIATOWY DZIEŃ WALKI Z RAKIEM.
Rodzice zostali skierowani do Przylądka Nadziei, gdzie chłopiec przeszedł serię badań. Między innymi pobrano mu krew oraz wykonano punkcję szpiku. Poziom hemoglobiny był bardzo niski, a w szpiku stwierdzono komórki rakowe. Nie było wątpliwości, że Daniel choruje na neuroblastomę IV stopnia.
Kolejnym krokiem w diagnozie były specjalistyczne badania w Warszawie, gdzie wykonano MIBG. To był kolejny cios dla rodziców pacjenta.
– Badanie pokazało, że w organizmie Danielka jest mnóstwo przerzutów – wspomina pan Serhii. – Zaatakowana była kość miednicy, kość czaszki, kręgosłup na odcinku piersiowym i lędźwiowym, kość krzyżowa, kość ramienia po obu stronach i kość lewego przedramienia.
Wojownik natychmiast wrócił do Przylądka nadziei, gdzie rozpoczęto leczenie.
Konieczne było jak najszybsze wdrożenie chemioterapii. Jeszcze w lutym 2020 rozpoczęto leczenie, które chłopiec znosił bardzo dzielnie. Wkrótce jednak życie rodziny dodatkowo się skomplikowało.
– To był czas, kiedy do Polski dotarł koronawirus – wspomina tata Danielka. Ze względów bezpieczeństwa Przylądek Nadziei zamknięto dla odwiedzających. Moja żona została z synkiem sama, a ja mogłem ich wspierać w tej walce tylko na odległość. To było niezwykle trudne doświadczenie dla nas wszystkich.
Wkrótce pojawił się przełom. W dniu pierwszych urodzin Danielka lekarz oznajmił, że guz dobrze reaguje na leczenie i zmniejszył się o połowę! Kolejnym krokiem była operacja usunięcia guza, która odbyła się w czerwcu. Wszystko szło zgodnie z planem, a chłopiec czuł się coraz lepiej.
Pod koniec czerwca w Warszawie ponownie wykonano badanie MIBG, które potwierdziło, że organizm wojownika jest czysty, a wszystkie przerzuty zniknęły. Pozostała tylko maleńka plamka na kości twarzoczaszki, ale lekarze przekonywali rodziców, że również ona szybko zniknie. Po miesiącach spędzonych w szpitalu, ośmiu cyklach chemioterapii i operacji przyszedł czas na autoprzeszczep.
Autoprzeszczep rozpoczął się pod koniec czerwca i trwał dłużej niż zakładano, bo pojawiły się powikłania. Ale Daniel ani myślał się poddawać i walczył bardzo dzielnie. Wkrótce wyniki rezonansu i punkcji szpiku potwierdziły, że plamka na twarzoczaszce chłopca faktycznie zniknęła, a w jego organizmie nie ma śladu po nowotworze.
Koniczne jednak były radioterapia, którą wojownik zniósł bardzo dobrze oraz immunoterapia, która spędzała sen z powiek rodziców Daniela.
– Baliśmy się ogromnych kosztów terapii i nie byliśmy pewni czy uda nam się zebrać na nią środki – wspomina tata pacjenta. – Na szczęście we wrześniu rząd Polski ustanowił, że leczenie będzie refundowane przez NFZ i mogliśmy odetchnąć z ulgą.
Daniela czekało 5 cykli immunoterapii, ale początek nie był najlepszy. Chłopiec był opuchnięty, bardzo ciężko oddychał i wymagał podawania tlenu przez kilka dni. Kolejne cykle przebiegły już bez komplikacji. Leczenie szło zgodnie z planem.
Na początku maja Daniel zakończył immunoterapię. Wyniki chłopca są dobre, a mały czuje się świetnie.
– Mały biega, rozrabia i ma bardzo dużo energii- śmieje się tata Daniela. – Badania kontrolne są w porządku, ale lęk przed nawrotem choroby wciąż jest.
Rodzice Danielka bardzo chcieliby zaszczepić swojego syna przeciwko wznowie neuroblastomy. Taką szczepionkę, która jest w fazie badań klinicznych, podaje się pacjentom w Nowym Jorku. Jej koszt to ponad 600 000 zł, a rodzinę nie stać na taki koszt. Dlatego razem z Siepomaga.pl uruchomiliśmy zbiórkę na szczepionkę dla Danielka.
Prosimy wszystkich ludzi o wielkich sercach o pomoc w zbiórce i nagłośnienie historii chłopca. Liczy się każda, nawet najdrobniejsza wpłata. Sprawmy, aby ten mały wojownik zapomniał o życiu w szpitalu, nowotworze i mógł cieszyć się szczęśliwym dzieciństwem.
Dziękujemy wszystkim, którzy wspierają małego wojownika!
Danielek ma się świetnie, a jego wyniki są bardzo dobre! Choroba nie daje o sobie znać i chłopiec cieszy się radosnym dzieciństwem.
– Jesteśmy już w domu i teraz czekają nas tylko wizyty kontrolne – podkreśla Pan Serhii. – Zakończyliśmy leczenie w Przylądku Nadziei i w Centrum zdrowia dziecka. Za nami seria badań: MIBG, USG, rezonans i punkcja szpiku. Wyniki są wzorowe!
Mocno trzymamy kciuki za naszego wojownika! Żeby zdrowie i szeroki uśmiech już zawsze mu towarzyszyły!
Fundacja „Na ratunek dzieciom z chorobą nowotworową” Ślężna 114s/1, 53-111 Wrocław