Nasi Podopieczni

Największy fan kotów i kapeluszy kontra ostra białaczka szpikowa. Mały Eryk dzielnie stawia czoła chorobie! - Na Ratunek

Autor: Bartlomiej | May 17, 2021 11:04:00 AM

Od wybroczyn na ciele kilkumiesięcznego Eryka do przeszczepu szpiku kostnego. Dwulatek cierpi na ostrą białaczkę szpikową. Ale jest prawdziwym bohaterem i stawia czoła chorobie bardzo dzielnie. I chociaż w Przylądku Nadziei czuje się jak w domu, to wszyscy mocno trzymamy kciuki, aby przyjeżdżał do nas jedynie w odwiedziny.

Energiczny, radosny, uśmiechnięty i towarzyski – taki właśnie jest 2,5 letni Eryk Walczak. Uwielbia się przebierać i stroić, a także bawić traktorami, koparkami. A nade wszystko kocha… koty, których motyw występuje w całym jego pokoiku – na ścianach, łóżku, ubrankach oraz w koszu z zabawkami. Nie ma większego miłośnika tych zwierząt, co mały Eryk. Chętnie spędza czas ze starszym bratem, z którym jest bardzo zżyty. Chłopiec mieszka w Stobnie, niedaleko Kalisza.

Eryk urodził się zdrowy i silny. Niestety po kilku miesiącach na jego ciele zaczęły pojawiać się wybroczyny. Wystraszona mama, pani Paulina, szybko udała się z synkiem do pediatry.

Lekarz zbadał Eryka i okazało się, że ma bardzo niski poziom płytek, więc skierował nas do pobliskiego szpitala – mówi pani Paulina. – I tam mieliśmy robione regularne badania krwi, oraz przetaczanie płytek.

Po 4 miesiącach poziom płytek chłopca gwałtownie spadł, więc specjaliści wysłali go do Przylądka Nadziei, gdzie od razu miał przeprowadzoną punkcję szpiku oraz szczegółowe badania krwi. Jednakże wyniki było prawidłowe.

Miesiąc później ponownie odwiedziliśmy Przylądek Nadziei i zaopiekował się nami prof. Dobaczewski. Mimo dobrych wyników, podejrzewał, że mamy do czynienia z nowotworem – wspomina mama dwulatka.

W marcu otrzymaliśmy telefon z wezwaniem na trepanobiopsję szpiku kostnego. Po badaniu, zadzwoniła do nas pani doktor z informacją, że nie ma białaczki, ale zaleca leczenie sterydami.

Leczenie miało rozpocząć się kwietniu, ale po kolejnych badaniach okazało się, że chłopiec cierpi na ostrą białaczkę szpikową, więc lekarze szybko wdrożyli chemioterapię.

Eryk miał założonego broviaka, a w maju przyjął pierwszy cykl chemii. Były delikatne skutki uboczne, takie jak gorączka, wysypka czy wymioty, ale ogólnie dobrze zniósł leczenie. Z każdą chemią było coraz lepiej. Jak wypadały mu włosy, to sam je sobie wyciągał i bardzo go to bawiło – mówi pani Paulina. – W międzyczasie okazało się, że konieczny jest przeszczep szpiku. Na szczęście udało się szybko znaleźć dawcę niespokrewnionego.

Przeszczep szpiku odbył się 1-go października. Po zabiegu pojawiły się lekkie odparzenia na buzi oraz w dolnej części pleców, wdało się niegroźne zakażenie broviaka i pojawiła się cytomegalia.

 

Wystąpiły delikatne skutki uboczne, ale na szczęście uruchomiły się granulocyty odpornościowe, a po czasie płytki krwi zaczęły prawidłowo pracować – podkreśla mama chłopca. – Co jakiś czas jeździmy na kontrolę do Przylądka i na razie wszystko idzie po naszej myśli.

Chociaż Eryk nie przebywa na stałe w Przylądku, bardzo lubi tu przebywać i bawić się z dziećmi.

Synek szybko zaaklimatyzował się w Przylądku Nadziei, a na OWN czuł się jak w domu. Uwielbiał wszystkie badania i nawet jak był w dobrym stanie, nalegał, aby pani doktor go badała – opowiada pani Paulina. – Latem chodziliśmy z synkiem do pobliskiego parku, chętnie bawił się z dziećmi i lubił przylądkowe zajęcia.

Wszyscy mamy nadzieję, że Eryk, dusza towarzystwa, szybko wróci do zdrowia i pójdzie do przedszkola, którego tak nie może się już doczekać.


Fundacja „Na ratunek dzieciom z chorobą nowotworową” Ślężna 114s/1, 53-111 Wrocław