Nasi Podopieczni

Franek Jędrzejewski

Autor: Paula Nowak | Feb 5, 2025 9:26:13 AM

 

Franio to czteroletni chłopiec o niezwykłej ciekawości świata, który uwielbia kosmos, klocki LEGO i przygody Spidermana. Jego codzienność zmieniła się w kwietniu 2024 roku, gdy trafił do szpitala z objawami żółtaczki. Diagnoza HLH była zaskoczeniem, a leczenie okazało się długą i trudną drogą. W październiku przeszedł przeszczep szpiku w Przylądku Nadziei. Mimo wielu komplikacji Franio nadal ma w sobie radość i chęć odkrywania. Przed nim jeszcze długa droga, ale nie tracimy nadziei.

  
Franio w sierpniu skończył cztery lata. Jest radosnym, choć trochę nieśmiałym chłopcem, którego fascynuje otaczający świat. Szczególnie interesuje go kosmos – godzinami słucha opowieści o planetach i gwiazdach.
Uwielbia klocki LEGO i samochodziki Hot Wheels. Choć bywa niecierpliwy, zawsze z ekscytacją czeka na efekty budowania większych zestawów. Lubi także książki, zwłaszcza gdy mama czyta mu na głos lub gdy słucha audiobooków. Jego ulubiony superbohater to Spiderman.

Największym marzeniem Frania jest wyjazd nad morze i do aquaparku. Przed chorobą codzienna kąpiel była dla niego przyjemnością, teraz – przez wkłucie centralne – stała się trudnym obowiązkiem, bo nie może swobodnie zanurzyć się w wodzie.

 
Jesienią 2023 roku Franio rozpoczął przedszkole, a wraz z nim pojawiły się częste infekcje. Początkowo lekarze uspokajali, że to normalne. Jednak w kwietniu 2024 roku mama zauważyła, że skóra i oczy Frania stały się żółte. Pediatra szybko zleciła badania, które wykazały powiększoną wątrobę i śledzionę, niski poziom płytek oraz podwyższone enzymy wątrobowe. Tego samego dnia Franio trafił do szpitala w Łodzi.

Początkowo podejrzewano mononukleozę, ale stan chłopca się nie poprawiał. Wkrótce do diagnostyki włączył się onkolog-hematolog. Biopsja szpiku potwierdziła HLH – rzadką chorobę, w której układ odpornościowy atakuje własny organizm.

 

- Pamiętam, jak lekarz mi to tłumaczył – miałam wrażenie, że mówi w obcym języku – wspomina mama Franka.

 
 
 
Już pięć dni po przyjęciu do szpitala Franio rozpoczął chemioterapię. Sterydy zmieniły jego wygląd – pojawiły się „chomicze policzki” i opuchnięty brzuszek. Włosy zaczęły wypadać. Pierwsze tygodnie były trudne – Franio był słaby, senny, nie miał siły na zabawę.

Pod koniec maja, po niemal dwóch miesiącach w szpitalu, udało się na chwilę wrócić do domu. Niestety, po kilku dniach znów musieli wrócić – wyniki krwi się pogorszyły. W czerwcu pojawił się kolejny kryzys – sepsa. Leczenie nie przynosiło oczekiwanych efektów, dlatego lekarze zaczęli przygotowywać Frania do przeszczepu szpiku.

 
W sierpniu przyszła wiadomość – znaleziono dawcę. 24 września Franio trafił do Przylądka Nadziei, a 3 października przeszedł przeszczep szpiku. Poprzedziła go intensywna chemioterapia, po której Franio stracił apetyt, miał gorączkę i poparzone śluzówki. Po 12 dniach stan się poprawił, ale wkrótce pojawiły się kolejne komplikacje – odrzut przeszczepu, infekcje wirusowe.
 

- W najgorszym wypadku konieczny będzie kolejny przeszczep. Mam nadzieję, że do tego nie dojdzie”– mówi mama Frania.

 

Każdy dzień przynosi nowe wyzwania, ale chłopiec nie traci pogody ducha. Gdy tylko czuje się lepiej, bawi się klockami, koloruje i ogląda bajki.

 
 
Mimo wielu trudności Franio nadal ma w sobie radość i ciekawość świata. Ostatnio udało się nawet wyjść na krótki spacer i nakarmić wiewiórki. Droga do zdrowia jest jeszcze długa i pełna niepewności, ale jedno jest pewne – Franio nie przestaje marzyć.
- Nie mogę się doczekać, aż wrócę do przedszkola – mówi.
A my wierzymy, że ten dzień nadejdzie.
 

Fundacja „Na Ratunek Dzieciom z Chorobą Nowotworową”, ul. Ślężna 114s/1, 53-111 Wrocław