Nasi Podopieczni

Energiczny Igorek skradnie jeszcze wiele serc. Ale najpierw musi pokonać groźnego przeciwnika- Na Ratunek

Autor: Rafal | Jul 4, 2019 12:37:00 PM

Igorek skończył dwa latka, kiedy swoje ukochane łóżeczko musiał zamienić na łóżko szpitalne. Żywiołowy i energiczny maluch nagle opadł z sił. Lekarze podejrzewali atak wyrostka robaczkowego. Okazało się jednak, że cierpi na ostrą białaczkę limfoblastyczną typu B. Mama ma nadzieję, że kolejne urodziny jej synek spędzi w domu z rodzicami i braćmi.

Igor Żyrek pochodzi z Paczkowa. Pierwsze dwa lata swojego życia spędził na nauce chodzenia, mówienia, jedzenia i poznawania świata. Był bardzo aktywnym, roześmianym i pomysłowym maluchem. Pewnego dnia pojawił się stan podgorączkowy i ból w okolicach rączek i nóżek. Powoli przestawał chodzić i się bawić.

 

– Poszliśmy do pediatry, który uznał, że przyczyną osłabienia jest przeziębienie. Przepisał witaminy i odesłał nas do domu- mówi pani Małgosia, mama Igora. – Stan mojego synka pogorszył się, więc wróciliśmy po paru dniach do lekarza. Lekarz stwierdził, że ma tylko czerwone gardło.

5 kwietnia maluch bardzo płakał i bolały go nóżki, więc mama udała się ponownie do pediatry, który uważał, że musiał się czymś wystraszyć. Zaniepokojona pani Małgosia poszła z synem prywatnie do lekarza i opowiedziała, co się dzieje.

– Specjalista zrobił Igorkowi USG i wynik i były dobre, poza lekko spuchniętą śledzioną- opowiada mama chłopca. – Skierowano nas do szpitala do Nysy, ponieważ było podejrzenie ataku wyrostka robaczkowego.

Lekarze w Nysie dokładnie zbadali chłopca aż dwa razy, ponieważ chcieli mieć pewność co do diagnozy- białaczki.

–  Nie chciałam wierzyć, że mój synek może mieć białaczkę – mówi pani Małgosia. – Myślałam, że to może tymczasowy spadek hemoglobiny lub w najgorszym przypadku anemia.

Następnego dnia, karetka przywiozła Igorka do Przylądka, w którym lekarze przeprowadzili szereg szczegółowych badań. Diagnoza była jednoznaczna- ostra białaczka limfoblastyczna typu B.

 

Specjaliści zlecili chemioterapię, którą chłopiec przyjmuje od kwietnia. Na początku leczenia maluch nie chodził, bolały go rączki i nóżki. Przyjmował mocne leki przeciwbólowe.

– Najgorszy był dla mnie moment, kiedy z mojego żywiołowego synka uleciała energia i leżał bez sił – opowiada mama chłopca. Obecnie ma jedynie zmniejszony apetyt, ale co najważniejsze, odzyskał wigor: chodzi, biega, jest go wszędzie pełno.

Igor miał problem z zaaklimatyzowaniem się w Przylądku. Przez pierwsze 6 tygodni pobytu w klinice dużo płakał, krzyczał i bał się lekarzy i pielęgniarek.

– Teraz wszystko jest na dobrej drodze. Oswoił się ze szpitalem i ludźmi. Chętnie nawiązuje kontakt z nowymi osobami – mówi pani Małgosia. – Już nikogo nie kopie, daje sobie zrobić zastrzyk. Jest bardzo dzielny.

Chłopiec jest głośny, żywiołowy i aktywny. Uwielbia oglądać bajki, bawić się samochodami. Lubi spędzać czas z innymi dziećmi.

– Często wychodzimy do bawialni, na korytarz, na spacer. Uczęszczamy na wiele kreatywnych i ciekawych zajęć w Przylądku. Cieszymy się, kiedy odwiedza nas pan Michał od muzykoterapii- opowiada mama chłopca. – Naprawdę dobrze się tu czujemy. Każdy jest miły i niezwykle troskliwy.

Maluch ma dwóch starszych braci, którzy go czasami odwiedzają. Bardzo często do Igora przyjeżdża tato oraz babcia.

– Mieliśmy teraz otrzymać przepustkę do domu, ale niestety Igor złapał zapalenie śluzówek i jest obecnie na antybiotyku – opowiada mama chłopca. – Nie mogę się doczekać, kiedy mój synek wyzdrowieje i wróci do domu, do swojego pokoiku. Wszyscy bardzo za nim tęsknimy.


Fundacja „Na ratunek dzieciom z chorobą nowotworową” Ślężna 114s/1, 53-111 Wrocław