– Pochodzę z licznej rodziny, mam dziesięcioro rodzeństwa: sześciu braci i cztery siostry. Najstarszy Łukasz ma 23 lata, natomiast najmłodsza Maryśka – 4 lata. Wszyscy zgodnie wspierają mnie w zmaganiach z chorobą. – opowiada Julia, która już w czerwcu obchodzić będzie 18. urodziny.
Po czym dodaje:
– Wychodzą ze mną na spacery, piszą, dzwonią i stale pytają, jak się czuję. O co bym ich nie poprosiła, to starają się to dla mnie zrobić. Z niecierpliwością czekają na mój powrót do zdrowia, tak samo jak ja – przyznaje nastolatka.
Jej urodzinowym marzeniem jest wyzdrowieć. Tym razem już raz na zawsze.
Nie tylko cała rodzina czeka na to, aż Julia wróci do zdrowia. Czekają również dwa koty i dwa kundelki, które rodzice wzięli pod swój dach prosto z ulicy.
– Jestem prawdziwą kociarą. Kocham wszystkie koty! – śmieje się dziewczyna.
A śmieje się tym bardziej, że wkrótce kocia rodzina się powiększy. Julia nie może doczekać się, aż przyjdą na świat młode. Ma jednak nadzieję, że w momencie porodu będzie przebywać w domu, a nie w szpitalu, jak to ostatnio bardzo często bywało.
Julia po raz pierwszy zachorowała już w wieku dziesięciu lat. Pamięta, że nie dosłyszała na lewe ucho. Wtedy mama Julii, Renata, zaniepokojona stanem zdrowia córki, postanowiła wybrać się z nią na badanie słuchu, które jednak nie wykazało niczego niepokojącego. Tym większe było zaskoczenie, kiedy po tygodniu od badania wyskoczył Julce guz. Mama zabrała wówczas córkę do pediatry w pobliskim Rypinie. Ten po oględzinach od razu skierował dziewczynkę do szpitala w Toruniu. Na miejscu Julii wykonano biopsję i postawiono szokującą diagnozę: nowotwór, a dokładnie mięsak tkanek miękkich twarzy i szyi.
Już jako mała dziewczynka Julia przeszła wyczerpującą chemioterapię, która przyniosła jednak oczekiwane rezultaty. Przez następne pięć lat dziewczynka była zdrowa. I wtedy nowotwór zadał kolejny, niespodziewany cios.
– Tym razem zaczęło się od upadku na rowerze. Bolała mnie ręka, a potem obojczyk. Następnie zaczęłam gorączkować. Lekarza zrobili mi drenaż, po czym okazało się, że w płucu mam umiejscowione liczne guzy. Do tej pory zastanawiam się, co by było, gdybym wtedy się nie przewróciła… – wspomina Julia swoją pierwszą wznowę.
Nastolatka przyjęła wówczas łącznie aż dwanaście cykli chemii. Przeszła również ciężką operację, w trakcie której lekarze wycięli jej część płuca i przepony.
Chemia i operacja pomogły jedynie na krótko. Pół roku temu Julia dowiedziała się, że ma kolejną wznowę, ponownie w płucu. Niestety, guzy pojawiły się w trudno dostępnym miejscu, które wyklucza przeprowadzenie drugiej operacji. W klinice wciąż zastanawiają się, co robić w tej sytuacji i jak pomóc młodej pacjentce.
– Operacja byłaby zbyt ryzykowna, a na kolejną szpitalną chemię jestem za słaba – tłumaczy nastolatka.
Dlatego dziś bierze chemię jedynie w tabletkach, która i tak mocno daje jej się we znaki, a ponadto jest bardzo droga. Co miesiąc jest to wydatek rzędu 8000 zł. Jednak to nie koszty są najgorsze. Przez chemię Julia nie może za bardzo chodzić, ma też poparzoną buzię i afty. Nie wspominając już o przetaczaniu krwi.
– Zdaję sobie sprawę ze swojego stanu. Dlatego staram się spełniać swoje marzenia – mówi Julia, która kilka miesięcy temu po raz pierwszy pojechała nad polskie morze.
Wspólnie z panią Jolantą z Kliniki Pediatrii, Hematologii i Onkologii Szpitala Uniwersyteckiego w Bydgoszczy oraz z inicjatywy Fundacji Na Ratunek Dzieciom z Chorobą Nowotworową i firmy SIXT Julia wybrała się na wycieczkę na Hel, a konkretnie do fokarium.
Marzenie Julki nie zostałoby spełnione, gdyby nie wsparcie firmy SIXT, z którą Fundacja współpracuje od czasu wybuchu wojny w Ukrainie w 2022 roku. Żeby przewieźć Julkę i osoby towarzyszące w jej podróży, firma SIXT oddelegowała specjalnego kierowcę, który wykonał usługę limousine service i był z Julią przez cały ten wyjątkowy czas. Jednocześnie firma pokryła wszystkie koszty wyjazdu i realizacji marzenia, łącznie z opłatami za przejazd autostradą, paliwo i parking. Ponadto nawiązała kontakt z zaprzyjaźnionym, ekskluzywnym hotelem Sheraton w Sopocie, który na prośbę firmy SIXT przygotował wykwintny obiad dla wszystkich osób pomagających dzielnej pacjentce w spełnieniu marzenia.
Jak Julia dziś wspomina tamtą niesamowitą przygodę?
– Było naprawdę super! Odwiedziliśmy nie tylko fokarium, w którym specjalnie dla mnie przeprowadzono pokaz, ale też ekskluzywną restaurację. Kelnerzy w białych rękawiczkach otworzyli drzwi do mojego samochodu, wręczyli pięknie kwiaty… Były też powitalne transparenty! Nigdy nie zapomnę tamtego dnia. Dał mi on bardzo dużo, bo zobaczyłam jak wiele osób trzyma za mnie kciuki – wspomina Julia tamte piękne chwile, z dala od mięsaka, oddziału i chemii.
Julia ma dziś jeszcze jedno marzenie: chce wyzdrowieć i jeszcze wiele razy pojechać nad polskie morze.
Aby uzupełnić album krajobrazów Polski, na początku września Julia wybrała się w przeciwnym kierunku i odwiedziła Zakopane.
Tak jak przy wycieczce nad morze, tak i tutaj nieoceniona okazała się inicjatywa pomoc firmy SIXT, która zadbała o to, by podróż młodej pacjentki do stolicy polskich Tatr przebiegała wygodnie i bezpiecznie, a Nosalowy Dwór Resort & SPA zapewnił komfortowy odpoczynek z widokiem na Giewont. Dzięki gościnności lokalnych włodarzy i organizacji, Julia, pomimo osłabienia spowodowanego przyjmowanymi lekami, mogła wjechać na Kasprowy Wierch, Beskid i pod Morskie Oko.
Nie sposób opisać zachwytu, jaki wywołują górskie widoki – szczególnie u kogoś, kto boryka się z ciężką chorobą i ma dużo mniej możliwości, aby je zobaczyć! A jeśli do tego, tak jak Julka, trafia się na jedyny w swoim rodzaju ślub góralski na Bachledówce, a cztery dni pełne wrażeń kończy się zakupami na Krupówkach.
Podsumowanie nasuwa się samo – tak właśnie wygląda spełnione marzenie!
Fundacja „Na ratunek dzieciom z chorobą nowotworową” Ślężna 114s/1, 53-111 Wrocław