Nigdy się nie poddam. Takiego słowa nie ma w moim słowniku
Pisze na swoim facebookowym profilu Konrad Pokora z Lubina. Dziś ma 21 lat i znów przeżywa ten sam koszmar, który zabrał mu kilka lat dzieciństwa. Po raz drugi walczy z rakiem, ale tym razem potrzebuje wielkiego wsparcia, bo jego życie wyceniono na ponad 250 tysięcy złotych.
Pierwszy raz choroba przyszła w 2001 roku. Będąc czterolatkiem zachorował na guza mózgu – medulloblastomę 4 stopnia złośliwości. Dzięki radioterapii, chemioterapii i 8-godzinnej operacji udało się zwalczyć chorobę. Dziś wszystko, co działo się wtedy, można zamknąć w jednym zdaniu, ale bolesne wspomnienia tych miesięcy przez długi czas nie dawały mu spokoju. Rodzice postanowili, że oddzielą grubą kreską tamten etap życia i raz na zawsze zapomną o traumie choroby nowotworowej. Pozbyli się prawie wszystkich zdjęć z tamtego okresu, by już nic nie mogło im przypominać o raku.
Konrad w końcu zaczął żyć swoim życiem według własnych reguł, a nie protokołów wyznaczanych przez lekarzy. Największą nagrodę za wygraną walkę z rakiem otrzymał w 2006 roku. Jako wielki fan sportu, w szczególności piłki nożnej, miał okazję spełnić swoje największe marzenie. Podczas Mistrzostw Świata w Niemczech chłopiec znalazł się w dziecięcej eskorcie reprezentacji Polski i wyprowadził na murawę napastnika, Macieja Żurawskiego.
Minęło 12 lat. Konrad chodził do szkoły, spędzał czas ze znajomymi, kibicował z trybun stadionu swoim ukochanym drużynom – siatkarskiego i piłkarskiego Zagłębia Lubin… Cieszył się dobrym zdrowiem i zwykłym życiem. Ten błogi spokój nastolatka został jednak raptownie przerwany. Zupełnie bez uprzedzenia.
Pewnego dnia Konrada zabolały plecy
– Myśleliśmy, że może się uderzył, a ból wkrótce minie. Żona się zaniepokoiła i poprosiła panią doktor o rezonans magnetyczny. Wynik badania zwalił nas z nóg
Wspomina Mirek Pokora, tata Konrada. Chłopak oprócz guzów w głowie miał przerzuty do rdzenia kręgowego. Musiał po raz drugi stanąć oko w oko z chorobą, wiedząc, że teraz może być jeszcze trudniej.
– To nasz gladiator
Mówią o nim rodzice bez cienia przesady. Wznowa już od pięciu lat próbuje zatruć mu życie. W 2013 roku Konrad przeszedł kolejne cykle chemioterapii i radioterapii, a chorobę udało się na chwilę zatrzymać. Rok później na końcu wkłucia centralnego pojawiła się skrzeplina, która zbliżała się do serca, dlatego chłopak po raz kolejny wymagał natychmiastowej operacji.
– Jutro moi koledzy będą pisać maturę, a ja będę w drodze na rezonans
Pisał na swoim profilu. Choroba pokrzyżowała mu wszelkie plany. Nie dość, że najpierw utrudniła mu dzieciństwo, to jeszcze postanowiła wyrwać mu kilka kolejnych lat.
Latem 2016 roku po powrocie z upragnionych wakacji rodzina otrzymała kolejny cios. Kontrolne badanie wykazało progresję guzów, postanowiono podać inną chemię. Konrad wyjątkowo dobrze na nią zareagował, następny rezonans wykazał, że nastąpiła częściowa remisja guzów. Beata Pokora, mama Konrada, ze łzami w oczach wspomina tamten czas.
Mieliśmy wtedy namiastkę normalnego życia, udawało nam się nawet wychodzić do kina, na lody, odwiedzać dziadków… Ale nie trwało to długo - Przerywa z bólem.
Konrad zaczął mieć problemy z równowagą, do dziś porusza się na wózku inwalidzkim. Lekarze widząc ten stan chłopaka zaczęli załamywać ręce, nie widząc już sposobów na ratunek. Bezsilność, rozpacz, strach – te najgorsze emocje od kilkunastu miesięcy nie pozwalają rodzicom spać.
– Ta niemoc jest przerażająca. To takie straszne, gdy pytanie: „Czy moje dziecko umrze?” zmienia się na: „Kiedy to się stanie?”
Zespół Przylądka Nadziei postanowił zawalczyć o Gladiatora i znalazł ostatnią deskę ratunku – eksperymentalne leczenie protokołem Memmat. Część leków w nim zawarta jest nierefundowana, w tym bardzo drogi Avastin. Całej rodzinie powoli kończy się czas i nadzieja na uratowanie życia Konrada, ponieważ zostało wycenione na przeszło 250 tysięcy złotych!
Konrad ma duże wsparcie rodziców i znajomych. Blanka, uzdolniona plastycznie koleżanka z oddziału onkologicznego, gdy dowiedziała się, jak dużo pieniędzy potrzeba, od razu wzięła się do pracy i stworzyła dwa obrazki przeznaczone na aukcję charytatywną. Walkę chłopaka wpierają także mocno sportowcy jego ukochanych klubów z Lubina. Niegdyś to on kibicował im z trybun, dziś zawodnicy kibicują jemu, bo Gladiator rozgrywa właśnie swój najważniejszy mecz, w którym stawką jest życie.
Konrad był nazywany Gladiatorem i Prezesem. To on przez 17 lat pokazywał rakowi, gdzie jego miejsce. Kolejne urodziny będzie je świętować w Niebie, gdzie jest wielu tak dzielnych Gladiatorów jak On…
Fundacja „Na ratunek dzieciom z chorobą nowotworową” Ślężna 114s/1, 53-111 Wrocław