Lena Karolczak ma 4 latka i mieszka we Wrocławiu. Jest uśmiechniętą, energiczną dziewczynką, której wszędzie jest pełno. Uwielbia śpiewać i tańczyć i w przyszłości chciałaby zostać tancerką. Ma starszego o 9 lat Filipa, z którym uwielbia spędzać czas i jest jej wzorem do naśladowania.
Dziewczynka cieszyła się dobrym zdrowiem, kiedy w maju 2020 roku w nocy zaczęła płakać.
– Myślałam, że jest to atak wyrostka robaczkowego, więc udaliśmy się szybko na ostry dyżur na ul. Borowską – mówi pani Aneta, mama czterolatki. – Na miejscu lekarze wykonali badanie USG, które pokazało, że w nerce córeczki znajduje się spory guz, a do tego był pęknięty.
Specjaliści od razu skierowali Lenkę do Przylądka Nadziei na szczegółowe badania. Tam miała wykonany tomograf komputerowy, który potwierdził, że dziewczynka ma do czynienia z Guzem Wilmsa – nowotworem złośliwym nerki. Na szczęście bez przerzutów.
– Lekarze zareagowali błyskawicznie i już po kilku dniach Lenie włączono chemioterapię, która była podawana przez cztery tygodnie do operacji – opowiada mama czterolatki.
Na początku czerwca dziewczynka przeszła zabieg usunięcia prawej nerki w Dolnośląskim Szpitalu Specjalistycznym im. T. Marciniaka. Spędziła w szpitalu cztery dni, po czym wróciła do domu.
– Po operacji przez rok przyjeżdżałyśmy do Przylądka Nadziei tylko na podawanie chemii i radioterapię. Czasami wiązało się to z tym, że musiałyśmy zostać w klinice na kilka dni – mówi pani Aneta. – Zdarzało się, że po podaniu chemii córkę bolał brzuszek, wymiotowała i dostawała gorączki. Była bardzo osłabiona, senna i nie było w niej tej energii co na co dzień. Ale chyba najbardziej przeżywała stratę włosków, które miała zapuszczone do pasa.
Dziewczynka przyjmowała chemię do 23 grudnia 2020 roku. Teraz przyjeżdża co trzy miesiące na kontrolę do Przylądka Nadziei.
– Na razie wszystko jest dobrze. Córka ma robione regularne badania USG oraz RTG klatki piersiowej, aby upewniać się, że nie ma czym się martwić – opowiada mama czterolatki. – Po chorobie zrobiła się nerwowa, szybko się denerwuje i często wpada w histerię. Chodzimy do różnych lekarzy, którzy jej pomagają, ale wiem, że potrzebuję jeszcze trochę czasu, aby wróciła do siebie. Mam nadzieję, że niedługo pójdzie do przedszkola i kontakt z rówieśnikami dobrze jej zrobi.
My również mocno trzymamy kciuki za dzielną Lenkę i życzymy, aby szybko wróciła do sił i raz na zawsze pożegnała się z chorobą.
Fundacja „Na ratunek dzieciom z chorobą nowotworową” Ślężna 114s/1, 53-111 Wrocław