Lenka Winiarska z Grzegorzowa w okolicach Strzelina to bardzo wesoła, mądra i pełna pasji siedmiolatka. Świetnie liczy, pisze i czyta! Najchętniej sięga po książki z serii “Zosia i jej zoo”, ale oprócz czytania i nauki, jak każde dziecko, uwielbia zabawę!
– Lenka to wulkan energii! – mówi mama dziewczynki, pani Sandra Cesarz. – Uwielbia jeździć na rowerze i hulajnodze, a także śpiewać i tańczyć! Jej wielkim marzeniem jest osobiście poznać Ekipę, zwłaszcza Wersow, którą córka podziwia.
Ale to nie jedyne marzenie dziewczynki, bo Lenka chciałaby rozwijać swoje muzyczne talenty i grać na instrumencie w szkole muzycznej. Wszystko wskazywało, że w tym roku marzenie stanie się rzeczywistością, ponieważ wojowniczka miała rozpocząć naukę gry na gitarze. Niestety, z powodu walki z chorobą i długich pobytów w szpitalu, musiała swoje plany odłożyć na później. Ale Lenka postanowiła, że w szpitalu też może się dobrze bawić. Dlatego dużo rysuje, maluje i tworzy kolorowe obrazki z koralików, a swoje prace wysyła na konkursy plastyczne. To właśnie w Przylądku powstały między innymi sowa, kolorowe serduszka i Świnka Peppa.
Między kolejnymi porcjami chemii, tworzeniem obrazków, nauką i badaniami, Lenka znajduje również czas dla swojej przyjaciółki, Igi. Dziewczynki przed chorobą Leny były nierozłączne i spędzały razem mnóstwo czasu! Dzisiaj widują się na kamerce telefonu. Lenka wierzy jednak mocno, że już za chwilę częste spotkania z przyjaciółką przez telefon przejdą do historii, a dziewczynki wreszcie będą mogły się spotkać na żywo. Wojowniczka robi wszystko, żeby jak najszybciej pokonać chorobę!
Pod koniec maja 2021 r. Lenka zaczęła się skarżyć na bóle w nóżce. Były na tyle mocne, że mama zabrała dziewczynkę na pogotowie. Lekarz nie stwierdził jednak żadnych poważnych nieprawidłowości.
– Wielokrotnie pytałam Lenkę, czy się nie uderzyła, ale zaprzeczała – wspomina pani Sandra.
– Lekarz uznał, że córka rośnie i nic wielkiego jej nie dolega. Dlatego przepisał zwykłą maść, która miała uśmierzyć ból. Postanowiłam jednak, że pójdziemy jeszcze do pediatry.
Pediatra podejrzewała, że Lence doskwiera zapalenie stawów i zleciła morfologię oraz wizytę u ortopedy. Zanim jednak dziewczynka odwiedziła ortopedę, trafiła do szpitala.
– W międzyczasie Lenka była u mojej bratowej. Któregoś dnia dostałam informację, że córce spuchło oko. Byłam przerażona – wspomina mama dziewczynki. – Zerwałam się z pracy i popędziłam po córkę. Tym razem lekarka podejrzewała alergię, ale wyniki krwi Lenki nie podobały jej się, dlatego ponownie zleciła morfologię.
Wyniki krwi dziewczynki tym razem były dużo gorsze. Lenka i jej mama usłyszały, że natychmiast jadą do szpitala. Dopiero w drodze do Przylądka, pani Sandra zobaczyła na skierowaniu, że lekarz podejrzewa u dziewczynki złośliwy nowotwór. W poniedziałek, 14.06.2021 r. Lenka i jej mama były już w Przylądku.
Nie od razu było wiadomo, że dziewczynka cierpi na ostrą białaczkę limfoblastyczną typu B. Rozmaz krwi na nic konkretnego nie wskazywał, dopiero punkcja szpiku przyniosła diagnozę. Świat Lenki i jej rodziny legł w gruzach.
– Po rozmowie z lekarzem i panią psycholog byłam załamana. Nie chciałam jednak ukrywać prawdy przed Lenką i przekonałam panią psycholog, że ona jest na tyle duża i już tyle rozumie, że powinna wiedzieć. To co usłyszałam potem od Lenki totalnie mnie zaskoczyło. Powiedziała “Mamo, ja wiem, że mam białaczkę. Ja wiem, że będę łysa. Mamo, ale ja dam popalić tej białaczce”. To dało mi siłę – wspomina mama wojowniczki.
Kilka dni później dziewczynka rozpoczęła swoją walkę o życie i zdrowie.
– Lenka szła jak burza – mówi pani Sandra. – W trzydziestej trzeciej dobie leczenia okazało się jednak, że osiągnęliśmy remisji. Terapia została wydłużona i zmieniona.
W sierpniu dziewczynka zaczęła odczuwać skutki uboczne leczenia. Próchnica zębów posunęła się do tego stopnia, że konieczne było usunięcie siedmiu zębów mlecznych. Wkrótce też Lenka trafiła na OWN, bo nie mogła chodzić. Nie umiała nawet określić co ją bolało, bo ból odczuwała dosłownie wszędzie. Ratunkiem były tylko silne leki przeciwbólowe. Stan dziewczynki na szczęście się poprawił, dzięki czemu mogła kontynuować leczenie.
Białaczka była oporna, ale w końcu zaczęła ustępować. Cel, czyli upragniona remisja, została osiągnięta! Choroba odpowiedziała wreszcie na leczenie i dziś Lenka przyjmuje już mniej agresywną chemię.
– Teraz pojawiamy się w szpitalu na kilka dni, przyjmujemy chemię, potem Lenka się płucze i wracamy do domu. Mamy tydzień przerwy i znów wracamy do Przylądka – mówi pani Sandra. Mamy za sobą już pierwszy protokół leczenia, jesteśmy w trakcie protokołu M, a potem czeka nas drugi protokół chemii i leczenie podtrzymujące. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, po Nowym Roku zaczniemy przedostatni etap terapii.
Lenka czuje się dobrze, choć zdarzają się gorsze dni. Kiedy spada jej hemoglobina, konieczne są toczenia krwi. Ale dziewczynka z dnia na dzień ma się coraz lepiej, za każdym razem wraca też ochota na zabawę, wygłupy i pogaduszki z przyjaciółką. Lenka nie przestaje też marzyć. Snuje plany co będzie robić jak tylko wyjdzie ze szpitala. Wśród nich jest nauka pływania.
Mocno trzymajmy kciuki, żeby dziewczynka jak najszybciej wskoczyła na rower, przytuliła przyjaciółkę i mogła wrócić do szkoły. Żeby jej obietnica się spełniła i żeby “dała popalić tej białaczce”.
Fundacja „Na ratunek dzieciom z chorobą nowotworową” Ślężna 114s/1, 53-111 Wrocław