Nasi Podopieczni

Maja ma niecałe 4 lata i już walczy z neuroblastomą. Czeka na narodziny siostrzyczki, bo wie, że ma dla kogo żyć - Na Ratunek

Autor: Bartlomiej | Sep 29, 2022 11:42:00 AM

Maja Pyka z Jeleniej Góry jest bardzo wesoła. Najbardziej ciekawi ją otaczający świat oraz ludzie, dzięki czemu ma wielu wspaniałych przyjaciół. Lubi spędzać czas na placu zabaw, rysować, wyklejać, oglądać „Psi Patrol”, „Strażaka Sama” i budować wysoką wieżę z drewnianych klocków. W tej chwili czeka na przyjście na świat swojej młodszej siostry Melanii oraz dzielnie walczy z neuroblastomą, nowotworem złośliwym.

– Maja lubi również zwierzęta. Co prawda swojego kotka czy pieska jeszcze nie ma, ale chętnie bawi się z pieskami dziadków. Jak będzie starsza, na pewno pomyślimy o zwierzątku dla niej i dla jej siostry – obiecuje mama Mai, pani Roksana, która już w grudniu urodzi drugą córkę, Melanię. I dodaje: – Maja już nie może doczekać się jej narodzin.

 

 

 

Niestety radosny czas oczekiwania na przyjście na świat kolejnego dziecka zakłóca choroba nowotworowa Mai, która dotychczasowe życie pani Roksany i jej męża Mateusza wywróciła do góry nogami.

– Staram się żyć dla Mai, traktować ją w taki sposób, jakby była zupełnie zdrowa – przyznaje mama.

Wciąż trudno jej się pogodzić z sytuacją, w której znalazła się rodzina. Zwłaszcza, że nowotwór długo nie dawał żadnych niepokojących objawów. Do czasu, kiedy dziewczynka zaczęła skarżyć się na ból nóg, który uniemożliwiał normalne chodzenie. Ponadto bólom towarzyszyła trudna do zbicia gorączka – często sięgająca nawet 39 stopni.

– Pojechałam z Mają do szpitala w Jeleniej Górze. Na miejscu okazało się, że ma bardzo niską hemoglobinę. W przeciwieństwie do CRP, które było bardzo wysokie – wspomina pani Roksana. – Podejrzewano u córki infekcję, jakiś stan zapalny.

 

 

Zaczęło się jeżdżenie. Maja trafiła do szpitala zakaźnego przy ulicy Chałubińskiego we Wrocławiu. Na miejscu wykryto u naszej bohaterki mononukleozę. Następnie wykonano badanie USG brzucha, po którym lekarze stwierdzili, że Maja ma prawdopodobnie ropniaka. Dla pewności dziewczynkę skierowano jeszcze na rezonans do szpitala przy ulicy Borowskiej, po którym ponownie wróciła na Chałubińskiego.

– Lekarze powiedzieli, że jednak musimy jechać do innego szpitala, bo to nie jest ropniak. Tak trafiliśmy z Mają do kliniki „Przylądek Nadziei” – wspomina pani Roksana.

W „Przylądku” po serii badań postawiono ostateczną diagnozę: neuroblastomę, czyli nowotwór złośliwy. Był koniec lipca br.

– Kiedy usłyszeliśmy, że Maja ma guza w lewym nadnerczu oboje z mężem przeżyliśmy załamanie. Pamiętam, że usiadłam, zaczęłam płakać i kompletnie nie wiedziałam, co mam dalej robić. Do dziś staram się wymazać tamten moment z pamięci – przyznaje mama naszej dzielnej wojowniczki.

Od kiedy lekarze postawili diagnozę pani Roksana przebywa niemalże cały czas u boku córki. Właśnie mija drugi miesiąc ich pobytu w klinice.

 

 

 

Na samym początku Mai pobrano wycinek guza i szpik kostny, po czym okazało się, że jest już w znacznej mierze zajęty. W dodatku miała powiększone węzły chłonne w jamie brzusznej. Dziewczynce założono cewnik Broviaca oraz podano pierwszą chemię. Obecnie zaczyna już czwarty cykl chemii. Jak ją znosi?

– Córka nie ma większych skutków ubocznych w postaci braku apetytu, wymiotów czy osłabienia. Choć przy drugiej i trzeciej dawce zaczęły jej wypadać włosy. I to w bardzo dużej ilości. Dlatego nie mieliśmy wyboru i musieliśmy je obciąć. A miała takie piękne… – żałuje pani Roksana.

Najważniejsze jednak, że kolejne cykle chemii pozytywnie działają na organizm małej pacjentki. Powiększone węzły chłonne zmniejszają się, tak samo jak guz. Pozostaje więc czekać na dalsze efekty chemioterapii.

Panią Roksanę i Maję w leczeniu wspierają wolontariusze Fundacji „Na Ratunek Dzieciom z Chorobą Nowotworową”, którzy odwiedzają dziewczynkę, żeby spędzać z nią czas na grach i zabawach i starać się odwrócić jej uwagę od trudów leczenia.

Zresztą Maja, otwarta na nowych przyjaciół, chętnie uczęszcza również na zajęcia plastyczne i na zajęcia z rysunku, żeby doskonalić swoje umiejętności i rozwijać talent rysowniczki.

Ponadto w wolnych chwilach mama zabiera Maję na spacery po parku Skowronim, żeby córka mogła pooddychać świeżym powietrzem.

– Zależy mi, żeby Maja jak najczęściej przebywała na zewnątrz, na łonie natury, zanim zrobi się zimno. Choć mam nadzieję, że nim to nastąpi Mai już uda się pokonać chorobę i wkrótce razem będziemy mogły wrócić do domu – podsumowuje pani Roksana, pełna nadziei i wiary w powodzenie terapii.

 


Fundacja „Na ratunek dzieciom z chorobą nowotworową” Ślężna 114s/1, 53-111 Wrocław