-Pod koniec pierwszej klasy bardzo się zmienił. Stał się drażliwy, nieposłuszny i często się obrażał – wspomina pani Małgorzata, mama Maksa. – Zaczął mieć również problemy z nauką i koncentracją.
13 października 2014 roku chłopiec pojechał na Zieloną Szkołę w Dusznikach Zdrój. Źle się czuł już autobusie – wymiotował i bolała go głowa. Tego samego dnia dostał niedowładu jednej strony ciała. Pani Małgorzata szybko odebrała go z wycieczki jeszcze tego samego dnia i zabrała syna na szczegółowe badania i rezonans. Wyniki były jednoznaczne – guz mózgu.
Chłopiec został szybko skierowany do szpitala, który znajdowała się na ulicy Bujwida gdzie rozpoczął intensywną chemioterapię. Po otwarciu Przylądka Nadziei, Maks kontynuował leczenie w nowej Klinice.
Szereg cykli chemii mocno wyniszczył organizm nastolatka, jednak Maks nie dawał za wygraną. Kiedy już chłopiec myślał, że pokonał chorobę, w 2018 roku nastąpiły dwie wznowy. Nowotwór wrócił ze zdwojoną siłą. Mimo tego, co go spotkało, był bardzo wierzący i uduchowiony. Do tego był sumiennym ministrantem. Chętnie wziął udział w pielgrzymce do Watykanu, którą organizowała Fundacja “Na Ratunek Dzieciom z Chorobą Nowotworową”.
-Jego stan bardzo się pogorszył, lekarze nie dawali mu szans na powrót do zdrowia – opowiada mama Maksa. – Ostatnie miesiące przebywał
w hospicjum, gdzie opiekowali się nim wspaniali ludzie aż do końca jego dni.
Maksymilian odszedł od nas 19 listopada. Miał 13 lat. Cały Przylądek Nadziei zapamięta go jako niezwykle wrażliwego i dobrego chłopca o wielkim sercu i… głosie! Jego śpiew było słychać na każdym piętrze Kliniki. Wierzymy, że chóry anielskie poszerzyły się
o wspaniałego muzyka.
Fundacja „Na ratunek dzieciom z chorobą nowotworową” Ślężna 114s/1, 53-111 Wrocław