Ola Kilar uwielbia kosmetyki i makijaż – jak każda nastolatka. Zanim dopadła ją choroba wolne chwile spędzała jeżdżąc na rowerze lub rolkach po Olszanach. Stąd właśnie pochodzi. Szkoła, koleżanki, koledzy i starsze siostry były jej całym światem. Nikt nie spodziewał się, że w czasie, w którym młoda dziewczyna dorasta, zmienia się i poznaje siebie, spotka ją ciężka choroba, która przewróci jej świat do góry nogami.
W listopadzie 2017 roku Ola skarżyła się na ból w dolnej części kręgosłupa, któremu towarzyszyła częsta gorączka. Z dnia na dzień dziewczynka była coraz słabsza, a ból stawał się nie do wytrzymania…
– Początkowo lekarze twierdzili, że nie ma się czym martwić, bo dziecko rośnie i czasami tak się zdarza. Przyjmowała jedynie leki przeciwbólowe – wspomina tata Oli. Którejś nocy ból był tak silny, że żadne lekarstwa nie pomagały. Przerażeni rodzice zabrali córkę na najbliższe pogotowie. Lekarze podejrzewali, że ból może mieć podłoże neurologiczne, więc skierowali Olę do Wrocławia.
Na oddziale neurologii we Wrocławiu lekarze zlecili wykonanie rezonansu magnetycznego okolicy kręgosłupa. Badanie wykryło olbrzymiego guza, umiejscowionego w kości krzyżowej. Miał około 200 ml.
Lekarze nie mieli już wątpliwości. Jednoznacznie stwierdzili, że to mięsak Ewinga, czyli złośliwy nowotwór kości, który atakuje głównie osoby w wieku 4 – 15 lat.
– Wykryty guz był tak duży, że uciskał nerwy i powodował, że Oleńka zaczęła kuleć, co utrudniało chodzenie i wykluczało ukochaną jazdę na rowerze i rolkach – opowiada tata Oli. Po pewnym czasie u dziewczynki pojawił się obrzęk na plecach, który powodował dodatkowe cierpienie.
Wiadomość o ciężkiej chorobie Oli spadła na rodziców jak grom z jasnego nieba. Mama i tata dziewczynki byli przerażeni, ale wiedzieli, że nie mogą się poddawać. Lekarze pocieszyli Olę i załamanych rodziców, że jest też i dobra wiadomość. Nowotwór nie rozprzestrzenił się dalej. Nie zaatakował płuc ani innych kości.
Kilka cykli chemioterapii i radioterapii spowodowały, że guz zlokalizowany w okolicy kości krzyżowej zmniejszył się, a razem z nim ból i cierpienie.
– Ola jest niesamowicie dzielną i silną dziewczyną. Nie da się jej nic wkręcić. Po diagnozie sama szukała informacji o chorobie w internecie – mówi tata dziewczynki. Chciała wszystko wiedzieć i być przygotowana na uboczne skutki leczenia. Wiedza ta pomogła jej nie wpadać w panikę.
Starsze siostry i rodzice mocno wspierają Olę i podtrzymują ją na duchu. To od nich czerpie siłę do walki z nowotworem.
Po wykryciu nowotworu Ola przestała chodzić do szkoły. Wolny czas w klinice dziewczynka spędzała oglądając filmy i czytając książki, ponieważ brakowało jej rówieśników z którymi znalazłaby wspólny język.
– Jakiś czas temu byliśmy na konsultacji w Warszawie i na badaniach. Guz na tyle się zmniejszył, że prawdopodobnie już niedługo będzie można wykonać zabieg. Teraz tylko czekamy na ostateczną decyzję oraz termin – mówi Pani Teresa, mama Oli.
Zabieg nie będzie jednak należał do najprostszych. Wszystko ze względu na konieczność operowania w okolicy miednicy. Olę czekają jeszcze 3 cykle chemioterapii, w tym 2 końcowe oraz rekonwalescencja po zabiegu.
Dziewczyna jest niezwykle silną oraz dojrzałą osobą, która mimo przykrych przeżyć wierzy, że planowana operacja pozwoli jej wrócić do zdrowia.
– Ola bardzo chciałaby wrócić do ukochanego domu i do szkoły, do kolegów i koleżanek. Mam nadzieję, że już niedługo będzie to możliwe– opowiada tata dziewczynki.
Fundacja „Na ratunek dzieciom z chorobą nowotworową” Ślężna 114s/1, 53-111 Wrocław