Obecnie czeka na kluczową operację okaleczającą, jednocześnie ratującą życie.
Smutny czas pobytu w szpitalach nastolatek umila sobie układając klocki Lego, zwłaszcza z serii Jurassic World.
– Ma wszystkie zestawy z tej serii, a jego marzeniem jest ułożyć wielką makietę Parku Jurajskiego. W dodatku jest fanem Pokémonów oraz innych, popularnych wśród nastolatków, gier. Głównie gra w Pokémon GO i Fortnite’a – opowiada mama Oscara, pani Katarzyna, z zawodu położna.
Oscar z łatwością porozumiewa się w innych językach. Szczególnie biegle mówi po włosku, ponieważ tato Oscara jest Włochem. Lubi jeść pastę bolognese, jak również polski rosół, ugotowany przez mamę.
Naszego bohatera charakteryzuje duża samoświadomość. Potrafi być nie tylko uparty, lecz także asertywny. Jasno stawia granice wobec personelu medycznego. W dodatku w nabieraniu pewności siebie pomaga mu wzrost. W wieku 13 lat Oscar ma już 1,74 m wzrostu!
W październiku ubiegłego roku mama Oscara zauważyła na łydce syna nieznaczne zaokrąglenie nad kostką. Następnie, kiedy chciała kupić mu nowe buty do jazdy konnej, okazało się, że Oscar żadnych nie może włożyć przez wspomniane zgrubienie. Panią Kasię mocno to zastanowiło i zaczęła regularnie obserwować wypukłość nad kostką. W końcu, po wielu staraniach, bo to było jeszcze w czasie pandemii i obowiązywania restrykcji, udało się dostać do pediatry, który następnie zalecił dalsze badania.
– Chodziliśmy do lekarzy prywatnie, żeby było szybciej. Liczył się czas. Jako położna wiem, że szybka diagnoza jest w stanie zapobiec rozwinięciu się choroby i jej skutkom, zarówno dalszym, jak i bliższym. Jednak korzystanie z usług medycznych sektora prywatnego generuje dodatkowe koszty. W tym czasie zaczęłam również ograniczać pracę zawodową, co skutkowało niskimi zarobkami – tłumaczy mama Oscara.
Wstępna diagnostyka trwała około dwóch tygodni. Synowi wykonano badanie USG, rentgen i rezonans magnetyczny podudzia.
Drugiego grudnia nasz dzielny wojownik obchodził urodziny. Mama doskonale pamięta tamten dzień.
– Urodziny odbyły się w Parku Trampolin. Wtedy to ostatni raz Oscar skakał na trampolinie. Następnego dnia pojechaliśmy do szpitala na biopsję. Na potwierdzenie diagnozy czekaliśmy około 2 miesięcy – wspomina mama chłopca.
I dodaje:
– Przez myśl mi nie przeszło, że to może być nowotwór, w dodatku złośliwy. Byłam pewna, że to coś zostanie wycięte i tyle, a nie, że rozpoczniemy walkę o życie Syna! Byłam załamana, nasze życie wywróciło się o 180 stopni. Kiedy mówimy o zagrożeniu życia, mamy na myśli urazy głowy, klatki piersiowej, ale żeby zagrożenie życia wiązało się z jakimś zgrubieniem na łydce? Nie mogłam w to uwierzyć. Myślałam, że o chorobach dzieci wiem dużo, ale ta przekroczyła moje wyobrażenie – przyznaje pani Katarzyna.
Po potwierdzeniu wyniku biopsji, na początku stycznia 2022 roku Oscar został skierowany na oddział onkologiczny do Przylądka Nadziei. W klinice miała miejsce dalsza diagnostyka pod kątem ewentualnych przerzutów lub ich wykluczenia. Nasz dzielny nastolatek miał ponownie przeprowadzone badanie tomografem, a także trepanobiopsję. Dwukrotnie pobrano mu szpik kostny oraz komórki macierzyste.
W lutym Oscara skierowano do Instytutu Matki i Dziecka w Warszawie, w którym leczy się do teraz. Miesiąc w miesiąc, od ponad pół roku pokonuje trasę wynoszącą około 1500-1800 kilometrów.
Podczas pobytu w stolicy nastolatkowi wykonano kolejną biopsję oraz założono port niezbędny do podaży leków oraz chemioterapii.
Pierwszy cykl chemioterapii był 3-dniowy. Oscar nie najlepiej go zniósł. Miał 40 stopni gorączki oraz dreszcze. Jego organizm bronił się przed trucizną.
Kolejne cykle zniósł źle, a następne jeszcze gorzej. Chłopcu wypadły włosy, stracił brwi, przestał jeść, a jego skóra stała się blada. Jego wyraz twarzy przypominał maskę. Konieczne było przetaczanie krwi przez całą noc.
W dodatku przy każdej wizycie w szpitalu wymagane były testy na obecność koronawirusa, powodujące dodatkowe krwawienia i rany w nabłonku nosa, które tylko wzmagały cierpienie Oscara.
– Aktualnie Syn jest po ósmej dawce chemii. Przed nami jeszcze jedna, ostatnia. A potem operacja ratująca życie – podsumowuje mama.
Decydująca operacja zostanie wykonana w Bolonii, we Włoszech.
W dniu 29.07 Oscar przeszedł operację, której skutkiem była amputacja prawego podudzia. Przed Oscarem i jego rodziną pojawiły się kolejne wyzwania, w tym zdobycie środków finansowych na rehabilitację oraz nowoczesną protezę, która umożliwiłaby Oscarowi w miarę normalne funkcjonowanie, jak przed chorobą. Udało się! Uczniowie, rodzice, nauczyciele i absolwenci VI Liceum Ogólnokształcącego im. Bolesława Prusa we Wrocławiu okazali swoje wielkie serca i przyszli koledze z pomocą! Dzięki koncertowi charytatywnemu i zbiórce udało się uzbierać 10 tysięcy złotych na zakup nowoczesnej protezy. Teraz Oscar ma szansę wrócić do normalnego życia. Serdecznie gratulujemy inicjatywy i trzymamy kciuki za rehabilitację!
Fundacja „Na ratunek dzieciom z chorobą nowotworową” Ślężna 114s/1, 53-111 Wrocław