Nasi Podopieczni

Był oddany swojej pasji, dopóki nie zachorował na białaczkę. Radek nie przestaje marzyć - Na Ratunek

Autor: Bartlomiej | Jan 30, 2023 8:11:00 AM

18-letni Radek Miszczuk z Wrocławia jest wielkim pasjonatem komunikacji zbiorowej. Jeździ po Polsce i robi zdjęcia miejskim autobusom oraz tramwajom. Poznał już rozkłady jazdy taboru w Białymstoku, Zielonej Górze, Legnicy czy w Katowicach. W swojej kolekcji ma wiele biletów i tablic, ale też sterownik czy kasownik. Niestety ostra białaczka limfoblastyczna typu T poważnie pokrzyżowała jego plany odwiedzenia kolejnych miejsc i powiększenia bogatej kolekcji zdjęć.

 W Przylądku wkrótce odbędzie się wystawa zdjęć Radka – mówi z dumą tata, pan Adam. Na co dzień pracuje jako kierowca ciężarówki. Mama Radka, pani Małgorzata, jest natomiast z wykształcenia cukiernikiem przemysłowym. To ona głównie przebywa z Radkiem w klinice, w której poznała wiele innych matek w podobnej sytuacji. Nic dziwnego, że zdążyła się już z nimi zaprzyjaźnić.

Tato Radka dodaje:

 Mniej więcej co dwa tygodnie wymieniamy się z żoną. Wtedy to ja zjeżdżam na cztery dni do Przylądka, a Małgosia wraca do domu, żeby odpocząć. Teraz jednak przebywam na urlopie, więc mogę być częściej przy synu, na miejscu – cieszy się pan Adam, który w Przylądku aktualnie zastępuje żonę.

Wszyscy starają się wspierać Radka w tym trudnym czasie. Zwłaszcza starszy brat, 29-letni Jarek, rodzina, znajomi i przyjaciele.

 Koledzy i koleżanki odwiedzają Radka. Często też rozmawiają z nim przez Skype’a. Jest bardzo lubiany wśród rówieśników i każdy mocno trzyma za niego kciuki – wyjaśnia tato chłopaka.

Z racji dużej różnicy wieku Radkowi trudno jest znaleźć wspólny język z młodszymi pacjentami. Dlatego wolny czas spędza na czytaniu książek i graniu na komputerze. Dobrze współpracuje z personelem medycznym, żeby jak najszybciej wyjść z choroby, która na rodzinę Miszczuków spadła nagle i niespodziewanie.

 

 

 

W czerwcu ubiegłego roku rodzice zauważyli, że na łydkach młodszego syna pojawiły się dziwne wybroczyny oraz siniaki. Zaniepokojona pani Małgorzata pojechała z Radkiem do szpitala mieszczącego się przy ul. Koszarowej. Tamtejszy lekarz nie był jednak w stanie powiedzieć, co tak naprawdę dolega młodemu mężczyźnie. Początkowo podejrzewał, że wybroczyny mają podłoże alergiczne. Przepisał więc Radkowi leki na alergię, z zastrzeżeniem, że jeśli nie przyniosą one pożądanego efektu, to wypisze mu skierowanie do szpitala. Mama Radka nie chciała jednak dłużej czekać i udała się bezpośrednio na oddział, na którym jej synowi wykonano badanie krwi. Diagnoza była druzgodząca: podejrzenie ostrej białaczki limfoblastycznej typu T. Był 24 czerwca 2022 roku, zaczynało się lato, wymarzone wakacje.

 Jeszcze na przełomie lutego i marca miał robioną morfologię i badanie nie wykazało niczego niepokojącego! – przypomina sobie tato Radka.  To był szok. Miałem właśnie wyruszać w kolejną trasę, ale na wieść o diagnozie firma załatwiła za mnie zastępstwo i pozwoliła mi zostać przy Radku. Musieliśmy zacisnąć zęby i zacząć walczyć. Było już za późno na jakąkolwiek rozpacz – dodaje.

 

 

Syn państwa Miszczuków trafił do kliniki Przylądek Nadziei, w której potwierdziło się niestety najgorsze. Niedługo potem Radek otrzymał sterydy i pierwszą chemię. Początkowo znosił ją całkiem nieźle, bo szybko go zdiagnozowali. Lecz potem było już tylko gorzej. 18-latkowi wypadły włosy i przepaliło przełyk, przez co nie mógł on normalnie jeść. Po kolejnej, jeszcze silniejszej dawce, zwiotczały mu mięśnie, skutkiem czego Radek nie mógł nawet normalnie się poruszać.

 Teraz syn z powrotem uczy się chodzić. Pomagamy mu stawiać pierwsze kroki – wyjaśnia pan Adam.

 

Po siedmiu miesiącach leczenia stan Radka stopniowo się poprawia. Przed nim kolejne etapy leczenia. W tym momencie rozpoczął już trzeci protokół, po którym czekają go cztery tygodnie przerwy, a potem następny cykl chemii.

 Najpierw rekonwalescencja, a potem znów ciężkie leczenie. Przerwa, a potem kolejna chemia. I tak aż do całkowitego wyzdrowienia – podsumowuje tato Radka ostatnie miesiące w życiu rodziny.

Przed synem państwa Miszczuków jeszcze długa droga. Nikt jednak nie traci nadziei. A najbardziej on sam.

 

 


Fundacja „Na ratunek dzieciom z chorobą nowotworową” Ślężna 114s/1, 53-111 Wrocław