9-letni Romek Słodki miesza w Drożkowie – małej wiosce niedaleko Żar. Uwielbia stawiać budowle w klocków LEGO i grać w gry komputerowe, w których można ścigać się autami. Chłopiec jest również bardzo utalentowany artystycznie – potrafi pięknie rysować. Jego dom, rodzina, szkoła i koledzy były całym jego życiem. Do momentu, aż zaczął się gorzej czuć.
– Synek stracił apetyt, był bardzo blady i osłabiony. Ciężko mu było rano wstawać do szkoły. Cały czas chciało mu się spać i najchętniej leżałby przed telewizorem – opowiada pani Monika, mama chłopca.
Któregoś dnia, pani higienistka ze szkoły zadzwoniła do mamy Romka z informacją, że dziewięciolatek jest bardzo słaby, bardzo blady, ma stan podgorączkowy i męczy go katar. Zmartwiona pani Monika udała się z synkiem do lekarza rodzinnego.
– Pani doktor zbadała Romka i powiedziała, że gardło i płuca są czyste
i nie ma się czym niepokoić – wspomina mama chłopca. – Przepisała nam ziołowe tabletki i coś przeciwgorączkowego, ponieważ uznała, że jest to przeziębienie.
Niestety, kilka dni później dziewięciolatek zrobił się słabszy i dokuczał mu ból mięśni i kości. W poniedziałek poczuł się dużo lepiej, więc poszedł do szkoły.
– Nauczycielka zadzwoniła do mnie i powiedziała, że Roman mdleje, więc wróciliśmy do pani doktor – mówi pani Monika. – Miał sine usta, podkrążone oczy i ledwo stał na nogach a lekarkę już nie trzeba było prosić o skierowanie na badania. Szybko zrobiliśmy morfologię, a wyniki mieliśmy za kilka godzin. Od razu poszliśmy do lekarza rodzinnego, który zobaczył wyniki i powiedział, że podejrzewa białaczkę. Skierował nas do szpitala w Żarach w celu wykonania szczegółowych badań.
W szpitalu specjaliści przeprowadzili badania, które potwierdziły, że przyczyną złego samopoczucia chłopca jest ostra białaczka limfoblastyczna. Dziewięciolatek błyskawicznie trafił karetką do Przylądka Nadziei, w którym rozpoczął intensywne leczenie.
– Od razu mieliśmy przetaczanie krwi i powtórne wyniki. Następnego dnia (był to 22 października) lekarze przeprowadzili pierwszą punkcję, po której okazało się, że synek ma aż 98 procent zajętego szpiku – opowiada mama Romka. – Byłam w takim szoku, że nie docierało do mnie, co mówili lekarze.
Romek jest w trakcie chemioterapii i leczenia sterydami. Co kilka dni ma przeprowadzaną punkcję. Chłopca czeka jeszcze kilka cykli chemii.
– Pierwszy etap leczenia jest za nami. Kilka dni temu mieliśmy punkcję dolędźwiową i okazało się, że w szpiku zostało 0,25% raka – mówi pani Monika. – Czeka nas USG, aby sprawdzić, w jakim stanie są żyły synka, ponieważ doszło do zakrzepicy. Dowiemy się, czy ta zakrzepica ustępuje
i co mamy robić dalej. Poza zakrzepicą Romkowi dokucza ból żołądka, pleców i osłabienie w nogach. Ma również zawroty głowy i jest senny.
Chłopiec cały czas przebywa w Przylądku. Kilka pierwszych tygodni spędził w łóżku z uwagi na częste kroplówki, przetaczanie krwi
i osłabienie organizmu.
– Obecnie Romek czuje się lepiej, dostaje coraz mniejsze dawki sterydów. Znacznie poprawił mu się nastrój – wcześniej był nerwowy, nie chciał
z nikim rozmawiać, wszystko go denerwowało i drażniło – wspomina mama dziewięciolatka. – Zrobił się bardziej otwarty, poznał tutaj nowego kolegę i zaczął powoli chodzić na zajęcia w Przylądku. Jednak jest bardzo osłabiony i nie czuje się na siłach, żeby funkcjonować jak kiedyś.
Pani Monika przybywa z synem 24h/7 starając się zapewnić mu jak najlepszą opiekę i wsparcie.
– Romek tęskni za szkołą i kolegami. Teraz przygotowuje się do komunii, ale nie tą samą drogą co zdrowe dzieci – opowiada mama chłopca.
– Modlimy się, aby leczenie przyniosło zamierzone skutki i żeby mój synek pokonał tę straszną chorobę.
Fundacja „Na ratunek dzieciom z chorobą nowotworową” Ślężna 114s/1, 53-111 Wrocław