Szymon Łużny jest małym strażakiem z Młodzieżowej Drużyny Pożarniczej w jednostce OSP w Szczyglicach, miejscowości nieopodal Głogowa. Może się pochwalić nawet specjalnym medalem, bo potrafi obsługiwać gaśnicę, umie ugasić pożar i w małym palcu ma wszystkie numery alarmowe. Nic dziwnego, bo chłopiec wychowuje się w rodzinie, w której tradycje strażackie przekazywane są z pokolenia na pokolenie. Pożary gasili jego pradziadek, dziadek, mama Kasia i tata Emil!
Szymon kocha nie tylko wozy strażackie, ale wszystkie pojazdy! Ma sporą kolekcję resoraków i uwielbia sam konstruować maszyny z klocków lego albo z… kartonów! Wyobraźnia chłopca nie ma granic! Wystarczą mu nożyczki, taśma klejąca i stare pudła.
Szymon potrafi stworzyć coś z niczego, a jego pokój przypomina czasami prawdziwy plac zabaw – śmieje się jego mama, pani Kasia. Synek nie tylko konstruuje pojazdy, ale także tory wyścigowe, zamki, miasteczka i skocznie!
Pokój Szymka to zaczarowane miejsce, które polubiła również jego młodsza siostra, Antosia. Choć ma zaledwie 1,5 roku, świetnie bawi się z braciszkiem, który chętnie dzieli się z nią zabawkami albo gra w berka. Szymon doskonale odnajduje się w roli starszego brata i chętnie pomaga w opiece nad Antosią, na przykład, gdy mama gotuje obiad.
Dzieci świetnie się dogadują, mimo, że córka nie umie jeszcze mówić – śmieje się pani Kasia. – Szymkowi tak spodobało się bycie starszym bratem, że chciałby mieć jeszcze jedną siostrzyczkę!
Ale teraz Antosia musi się bawić sama, a z Szymkiem widują się przez kamerkę. Bo jej braciszek dzielnie walczy z nowotworem w Przylądku Nadziei.
Szymek zawsze był okazem zdrowia i rzadko doskwierał mu nawet niewinny katar. Problemy ze zdrowiem wojownika zaczęły się dokładnie 26. grudnia 2020 roku, w drugi dzień świąt Bożego Narodzenia. Chłopiec zaczął się skarżyć na ból brzuszka, który stał się twardy i nieco powiększony.
Od razu złapałam za telefon i zadzwoniłam do pediatry Szymka – wspomina pani Katarzyna. – Pani doktor zaleciła podać małemu środki przeciwko wzdęciom i obserwować jego brzuszek. Niestety to nie przyniosło żadnych rezultatów, a ból nie mijał.
Wieczorem rodzice zabrali Szymka na pilną konsultację lekarską, która skończyła się skierowaniem do szpitala w Głogowie. Tam wojownika czekała seria badań, które wykazały, że pacjent ma powiększoną wątrobę i śledzionę. Lekarze szybko podjęli decyzję, że Szymek powinien kontynuować diagnostykę i leczenie w Przylądku Nadziei..
W poniedziałek 28. Grudnia 2021 roku Szymek karetką przyjechał do Wrocławia. Od razu miał wykonane badania u okulisty oraz punkcję szpiku. We wtorek lekarze wiedzieli już, że mają do czynienia z białaczką.
Trzeciego dnia pobytu Szymka w Przylądku padła ostateczna diagnoza. Pacjent zmaga się z ostrą białaczką limfoblastyczną b-komórkową. Dla jego rodziców to był potężny cios, na który nie byli gotowi.
Długo nie dowierzałam, że Szymon jest tak poważnie chory! – wspomina pani Katarzyna. Przecież zawsze był okazem zdrowia! Czułam ogromny ból w sercu i wciąż zadawałam sobie pytanie, dlaczego spotkało to akurat Szymka?
W sumie synka czeka sześć cykli chemioterapii – mówi pani Katarzyna. – Za sobą mamy już trzy, ale na szczęście ten ostatni przebiegł już znacznie lepiej.
Leczenie Szymona jest bardzo intensywne. Między kolejnymi cyklami chemioterapii nie ma czasu na przerwy, a każda infekcja sprawia, że leczenie się wydłuża. Jak tylko organizm wojownika wystarczająco się zregeneruje, rozpoczyna kolejny etap leczenia. Ale gołym okiem widać już jego postępy! Brzuszek Szymka zdecydowanie się zmniejszył, a USG wykazało, że jego wątroba skurczyła się o kilka centymetrów!
Szymek bardzo tęskni za tatą i Antosią. W szpitalu, z powodu obostrzeń epidemiologicznych, może być tylko z mamą. Rodzina widuje się głównie za pomocą kamerki w telefonie, a czasami przez okno szpitalnej sali.
Te wizyty pod Przylądkiem są dla Szymka ogromną radością – mówi mama wojownika. Kiedy jednak muszą dobiec końca, synek już odlicza dni do kolejnej. Ale nie tylko rodzina jest jego wsparciem w walce!
Siły do pokonania choroby dodają mu również strażacy z OSP w Szczyglicach i innych jednostek z powiatu, a także strażacy Państwowej Straży Pożarnej! Wojownik dostaje od nich mnóstwo wsparcia. Kiedy tylko była potrzebna krew dla Szymka, od razu zorganizowali krwiobus i zachęcali do oddawania krwi wszystkim pacjentom Przylądka Nadziei. Zainteresowanie było ogromne!
Strażacy są jak jedna wielka rodzina! – śmieje się pani Katarzyna. – “Jeden za wszystkich, wszyscy za jednego”! Bardzo zaangażowali się w pomoc wszystkim małym pacjentom.
Szymek może liczyć również na pomoc zaprzyjaźnionych firm z regionu, które wspierają go w leczeniu.
Chłopiec odbudowuje się właśnie po trzecim cyklu chemioterapii i lada moment rozpocznie kolejny. Po czwartym cyklu chemioterapii Szymka czekają badania i kolejne, dwa ostatnie cykle leczenia. Potem wizyty kontrolne. Trzymajmy mocno kciuki, żeby wojownik jak najszybciej wrócił do domu. Do swojego zaczarowanego pokoju, wycinania samochodów z kartonu, zabaw z siostrzyczką i rodzicami.
Szymon ma się świetnie! Nie przyjmuje już żadnych leków, a gabinet lekarski odwiedza tylko podczas wizyt kontrolnych. Szymek bawi się z siostrzyczką, kibicuje kolegom na zawodach strażackich i dużo się uśmiecha. I mocno trzymamy kciuki, by tak już pozostało!
Fundacja „Na ratunek dzieciom z chorobą nowotworową” Ślężna 114s/1, 53-111 Wrocław