Iza to radosna, pełna energii dwulatka. Uwielbia budować domy i wieże z klocków, oglądać bajki, tańczyć, rysować i naklejać swoje ukochane naklejki. Największą radość sprawia jej jednak jej malutki braciszek – chce mu wszystko pokazywać i dzielić się z nim każdą chwilą. Niestety, od ponad półtora roku Iza walczy z ciężką chorobą, której leczenie jest długie i nieprzewidywalne. Wciąż czekamy na dzień, w którym lekarze powiedzą: „to koniec, Iza jest zdrowa”.
Iza była niemowlakiem z dużym apetytem. Gdy miała niespełna pół roku, zaczęli rozszerzać jej dietę. Jadła wszystko chętnie, ale z czasem pojawiły się momenty, gdy traciła apetyt. Początkowo rodzice myśleli, że to objawy ząbkowania – Iza często wkładała różne przedmioty do buzi, a wydzielanie śliny było wyjątkowo intensywne.
Pewnego dnia jednak zasnęła na rękach mamy i przespała na niej niemal całą dobę.
„To był moment, w którym poczułam, że coś jest bardzo nie tak” – opowiada mama.
Postanowiła natychmiast zabrać Izę do lekarza.
Przez trzy kolejne dni rodzice jeździli z Izą na badania krwi. Wyniki były niejednoznaczne, więc trzeba było je powtarzać. Trzeciego dnia, ledwo wrócili do domu, zadzwonił telefon. „Proszę jak najszybciej przyjechać, wyniki są bardzo złe” – usłyszała mama. Okazało się, że hemoglobina Izy wynosiła jedynie 4 – to poziom, który wymagał natychmiastowej hospitalizacji.
Lekarz natychmiast wypisał skierowanie do Przylądka Nadziei na oddział hematologii. To był początek drogi, której końca wciąż nie widać.
„Iza jest osłabiona, gdy jej hemoglobina spada do poziomu około 5, ale mimo to, na co dzień jest pełna radości” – mówi mama.
Często wraz z tatą Izy żartują, że to nie hemoglobina rządzi Izą, ale Iza hemoglobiną. Mimo tak częstych pobytów w szpitalu, dziewczynka nie traci swojej dziecięcej energii.
Leczenie jest wymagające – wymaga częstych transfuzji krwi, czasem codziennych, czasem co drugi dzień.
„Podziwiam ją za to, jak dzielnie to znosi” – przyznaje mama. „Wymiana igieł w porcie, podawanie leków, godziny spędzone w łóżku szpitalnym – to codzienność, która dla dorosłego byłaby trudna do wytrzymania, a Iza mimo wszystko się uśmiecha”
W grudniu Iza została starszą siostrą. Niestety, przez leczenie spędziła z braciszkiem zaledwie kilka pojedynczych dni.
„Widać, że jest w nim zakochana. Chciałaby być z nim cały czas, a teraz to niemożliwe” – mówi mama.
Najtrudniejsza jest właśnie ta rozłąka – Iza tęskni nie tylko za bratem, ale i za mamą, która opiekuje się malutkim Stasiem. Na szczęście w szpitalu zawsze jest z nią jej tata, który daje jej mnóstwo miłości i wsparcia.
„Leczenie trwa już ponad półtora roku, a my nadal nie wiemy, jak długo jeszcze potrwa” – mówi mama.
Kolejne próby terapii przynosiły poprawę, ale nigdy na dłużej niż dwa miesiące. Lekarze musieli przygotować plan długoterminowego leczenia – teraz każdy kolejny lek jest już przewidziany, jeśli poprzedni nie zadziała.
Cała rodzina ma nadzieję, że ten koszmar wkrótce się skończy.
Fundacja „Na Ratunek Dzieciom z Chorobą Nowotworową”, ul. Ślężna 114s/1, 53-111 Wrocław