Nasi Podopieczni

O statkach wie wszystko. Mikołaj walczy z mięsakiem tkanek miękkich i płynie po zdrowie - Na Ratunek

Autor: Bartlomiej | Mar 24, 2022 2:30:00 PM

Pięcioletni Mikołaj Wanke z Opola uwielbia opowiadać o swoich pasjach. Ma ich wiele. Jest prawdziwym ekspertem od statków, zwłaszcza wycieczkowych i kontenerowców. Czyta książki o okrętach, ogląda filmy i zastanawia się: dlaczego statki się nie przewracają? Choć życie Mikołaja od momentu diagnozy wywróciło się do góry nogami, to nasz wojownik dzielnie walczy z mięsakiem tkanek miękkich.

– Ciekawi go, jak powstają różne rzeczy. Od budynków i mostów aż po rakiety, planety… Jeśli coś go zainteresuje, to oddaje się temu bez reszty. I nieustannie o tym mówi. Jest głodny świata i ludzi – opowiada pani Anna, mama Mikołaja. – Ale zwierzaki muszą mieć się na baczności. Nasz kundelek Mysza wie już, że kiedy Mikołaj bawi się klockami, wtedy najlepiej po nich nie biegać i zejść synowi z kursu! – dodaje śmiejąc się.

 

 

Kłopoty zaczęły się w zeszłym roku. Pewnej październikowej, piątkowej nocy Mikołaja zaczął bardzo boleć brzuch. Nie pomogło pójście do łazienki ani ponowne położenie się spać. Ból nie ustępował, dlatego pani Anna udała się z dzieckiem do pediatry. Początkowo wydawało się, że to zwykłe zapalenie wyrostka robaczkowego, a nie żaden nowotwór.

Mamę i Mikołaja skierowano na opolski SOR. Po badaniu USG tamtejszy lekarz oznajmił, że u chłopca wykryto niepokojące zmiany na wątrobie.

– Sądziłam, że żartuje, nie mogłam w to uwierzyć – wspomina mama naszego bohatera.

W Opolu zorganizowano transport. Karetką przewieziono panią Annę i Mikołaja do Przylądka Nadziei we Wrocławiu, w którym małemu pacjentowi zrobiono kolejne badania: rezonans brzucha, mózgowia, tomograf klatki piersiowej, USG jamy brzusznej i miednicy mniejszej. Wszystko po to, aby mieć pewność, że nie ma przerzutów. Zmiana na wątrobie była jednak na tyle duża i niepokojąca, że niedługo potem chłopcu wykonano jeszcze biopsję.

– Stopniowo przygotowywałam się na najgorsze. Bo brzuch Mikołaja zaczął rosnąć w zastraszającym tempie. Dlatego diagnoza nie była dla mnie większym zaskoczeniem – przyznaje pani Anna.

Brzmiała następująco: mięsak tkanek miękkich.

 

 

W szybkim przyjęciu Mikołaja do Przylądka przeszkodził koronawirus. Po kontrolnym pobraniu wymazu okazało się, że mama i syn mają pozytywne wyniki. Dlatego najpierw dostali skierowanie na dziecięcy oddział zakaźny przy ulicy Chałubińskiego we Wrocławiu.

Na miejscu Mikołaj otrzymał lekką dawkę chemii i został poddany doraźnemu leczeniu w celu zatrzymania zmian nowotworowych. W międzyczasie guz już bardzo urósł. Wszystkie narządy zaczął rozpychać, ciągnąć się od żeber aż po pęcherz.

– Na oddziale zakaźnym byliśmy od 21 listopada do 3 stycznia. Z małą przerwą, kiedy zostaliśmy wypisani na Wigilię i Sylwestra. Długo. Dlatego, że syn cały czas miał pozytywny wynik testu na obecność koronawirusa. Kiedy w końcu okazało się, że jest negatywny, dopiero wówczas mogliśmy zostać przyjęci do Przylądka – wspomina mama.

 

W Przylądku nasz wojownik otrzymał kolejne, tym razem pełne dawki chemii. Zniósł je zaskakująco dobrze. Nie tylko złagodziły one objawy choroby, lecz przyczyniły się do poprawy samopoczucia chłopca.

– Wcześniej, gdy guz był duży, Mikołaj siedział smutny i tylko czytał książki, bo na nic więcej nie starczało mu sił – mówi pani Anna. – A to przecież takie wesołe dziecko.

Dziś jest już zdecydowanie lepiej. Nawet jeśli po doksyrubicynie występują u Mikołaja sporadyczne nudności i skoki ciśnienia. Wtedy zapobiegawczo, przeciwalergicznie otrzymuje clemastynę, po której smacznie śpi.

 

 

Leczenie Mikołaja przynosi pozytywne efekty. Guz jest już na tyle mały, że lekarze planują przeprowadzenie operacji polegającej na wycięciu jego pozostałości.

– Jesteśmy po pięciu cyklach chemii. Czekamy na decyzję. Jest spora szansa na to, że ta operacja będzie. Guz zmniejszył się na tyle, że nie są zagrożone żadne ważne naczynia – cieszy się mama.

I my się cieszymy, i głęboko wierzymy, że wkrótce Mikołaj wróci do zdrowia i spotka się ze swoimi przyjaciółmi – Mają i Szymonem. Mikołaju, trzymamy kciuki za ciebie!

 

 


Fundacja „Na ratunek dzieciom z chorobą nowotworową” Ślężna 114s/1, 53-111 Wrocław