Kuba ma 15 lat i choruje na ostrą białaczkę szpikową. Po zakończonym leczeniu wydawało się, że wszystko wraca do normy, ale półtora roku później choroba wróciła. Kuba to bardzo empatyczny, wrażliwy chłopak, który mimo wszystko stara się być sobą i nie tracić nadziei.
Zanim zachorował, wszędzie go było pełno. Tryskał energią, ciągle miał nowe pomysły. Chodził na dodatkowe zajęcia, brał udział w szkolnych akcjach, czytał dzieciom książki w przedszkolu. Uwielbia sport – grał w koszykówkę, biegał, zawsze był w ruchu. Dzień przed diagnozą stanął nawet na podium w szkolnej sztafecie.
Kuba ma też artystyczną duszę – uwielbia mangi i gry komputerowe, które dziś pomagają mu przetrwać czas w szpitalu. W Przylądku Nadziei gra online z kolegami, choć bardziej niż cokolwiek innego tęskni za zwyczajnym życiem. Jest uczynny, dobrze dogaduje się z nauczycielami i nigdy nie zostawia nikogo w potrzebie. Mama opowiada, jak kiedyś przyniósł do domu rannego ptaka. „Kuba ma ogromne serducho” – mówi z dumą.
Choroba zmieniła wszystko
Początki choroby były niejednoznaczne – brakowało mu motywacji i siły, miał problemy z koncentracją. Pojawiły się też bóle brzucha, więc rodzice zabrali go do lekarza. Gdy standardowe leczenie nie przynosiło efektu, wykonano morfologię. Wyniki były alarmujące – Kuba trafił do szpitala w Jeleniej Górze, skąd od razu przewieziono go do Przylądka Nadziei.
Tam rozpoczęło się długie i bardzo trudne leczenie. Po pierwszych dawkach chemii Kuba miał gorączkę, drgawki i powiększoną śledzionę. Przez ponad tydzień nie był w stanie jeść, posiłki musiał przyjmować dożylnie. Mimo to znosił wszystko dzielnie – zawsze otoczony wsparciem bliskich. W opiekę nad nim zaangażowała się cała rodzina – na zmianę z rodzicami w szpitalu czuwają wujek i ciocia.
Kuba znów w szpitalu
Przez półtora roku po leczeniu wyniki były dobre, ale rodzice czujnie monitorowali jego stan. Kiedy poziom płytek zaczął spadać, przyszła najgorsza wiadomość – wznowa. Kuba był zdruzgotany. Pamiętał dokładnie, co go czeka i jak trudne było wcześniejsze leczenie. Żeby pomóc mu przetrwać ten moment, rodzice obiecali mu małego pieska, gdy znów wyjdzie ze szpitala – to marzenie daje mu siłę.
Dziś Kuba dzielnie współpracuje z lekarzami – np. sam wskazuje, z której żyły najlepiej pobrać krew. Ale by móc przejść kolejne etapy leczenia, potrzebuje bardzo drogiego, nierefundowanego leku, której koszt jest nieosiągalny dla rodziny, która już od lat mierzy się z ogromnymi wydatkami.
Pomóż dzieciom chorym na raka
Fundacja „Na Ratunek Dzieciom z Chorobą Nowotworową”, ul. Ślężna 114s/1, 53-111 Wrocław
- Płatności za pomocą: PayU, PayPal, Blik, kartą, przelewy online i tradycyjne
- Przekazanie 1,5% podatku – KRS 0000086210
KRS 0000086210