Pomagam i wpłacam

Nowotwór po raz trzeci nie daje za wygraną. Jednak 7- letni Franek wierzy, że wreszcie go pokona

24 stycznia 2023

Franciszek Kulza z Żernik k. Poznania uwielbia zwierzęta. Szczególnie upodobał sobie jaszczurki i modliszki. Jeśli nie zostanie sławnym biologiem, to z pewnością kolekcjonerem wyścigowych aut. Z chęcią też zajmie się przerabianiem starych fur na nowe. Ale teraz chce raz na zawsze pokonać mięsaka.

– To pogodne, uśmiechnięte dziecko. Lecz najpierw należy zdobyć jego zaufanie. Wtedy Franek się otwiera i zaprasza do swojego bogatego świata – opowiada mama, pani Ilona.

Zachorował dwa tygodnie po narodzinach siostry

Chłopiec ma młodszą siostrę, 3-letnią Antosię. Kłopoty ze zdrowiem Franka pojawiły się zaledwie dwa tygodnie po przyjściu na świat drugiego dziecka w rodzinie Kulzów. Dziś pani Ilona cały czas przebywa ze swoim starszym synkiem w klinice Przylądek Nadziei we Wrocławiu. I całą sobą wspiera go w kolejnych etapach walki z chorobą. Tato Franka, pan Daniel, przejął natomiast obowiązki domowe i zaopiekował się małą Antosią. W wychowywaniu córki pomaga mu najbliższa rodzina.

– Bardzo nas wspierają. Choć najpierw z powodu epidemii koronawirusa, a teraz grypy, babcia Franka wciąż nie może nas odwiedzić. Udało jej się jedynie pomachać Frankowi, kiedy przyjechała pod klinikę. A Franek tylko patrzył na kochaną babcię przez okno i mocno tęsknił – mówi mama chłopca.

Wizyta na oddziale onkologii rozwiała wątpliwości

W 2019 roku pani Ilona była w drugiej ciąży. Rodzice Franka cierpliwie tłumaczyli synowi, że wkrótce będzie miał rodzeństwo. Wszyscy cieszyli się na narodziny Antosi, również chłopiec. Kiedy w kwietniu 2019 roku szczęśliwa mama wróciła ze szpitala z nowo narodzoną córką zauważyła, że jej syn jest jakiś osowiały. Ciekawe świata dziecko, niemogące doczekać się poznania siostry, stało się nagle wyciszone i zastanawiająco spokojne.

– Syn był bardzo słaby i blady, jakby miał za chwilę zemdleć – wspomina mama.

Rodzice postanowili zabrać go do szpitala. W poznańskim Szpitalu Dziecięcym im. Krysiewicza chłopcu wykonano badanie USG. Wtedy zauważono, że Franek ma na wątrobie guza. Jak się później okazało, nie była to do końca trafna diagnoza.

– Kiedy lekarz zapytał nas, czy wiemy już, że nasz syn ma guza, z początku nie myślałam, że to może mieć coś wspólnego z nowotworem. Dopiero kiedy mąż z Franciszkiem trafili na oddział onkologii, dotarło do mnie, co to wszystko dla nas oznacza – przyznaje pani Ilona.

W poszukiwaniu guza

30 kwietnia 2019 roku w Szpitalu Klinicznym w Poznaniu Franka poddano wielu specjalistycznym badaniom. Wykonano m.in. rezonans magnetyczny i badanie tomografem. Wtedy okazało się, że markery wątrobowe są w normie. A więc guza należało poszukać gdzie indziej.

– Lekarze nieustannie zastanawiali się, gdzie znajduje się guz – opowiada mama.

6 maja chłopcu założono port i pobrano wycinek z guza do badania histopatologicznego, które pokazało, że jest on umiejscowiony na przeponie. W dodatku guz miał około 12 centymetrów średnicy.

Następnie Franek został przeniesiony do Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie. Na miejscu został poddany chemioterapii. Przez pierwsze dwa cykle był bardzo osłabiony. Nie miał jednak innych charakterystycznych objawów towarzyszących braniu chemii, takich jak wymioty, biegunka czy brak apetytu.

W listopadzie 2019 roku w Bydgoszczy chłopiec przeszedł operację wycięcia guza. Następnie wrócił do Warszawy na kolejne cykle chemii. Łącznie przeszedł ich wtedy pięć. Wyniki histopatologiczne były zadowalające.

Rodziców skontaktowano z prof. Bernardą Kazanowską z wrocławskiej kliniki Przylądek Nadziei. Zastanawiano się wówczas, czy lepiej będzie, jeśli Franek otrzyma chemię uzupełniającą, czy zostanie poddany radioterapii. Wreszcie zadecydowano, że chłopiec otrzyma chemię. W ten sposób trafił do Przylądka Nadziei, w którym był leczony przez pół roku.

Nowotwór znów dał o sobie znać

– Na przełomie lipca i sierpnia 2020 roku zakończyliśmy leczenie. Wyniki również wyglądały optymistycznie. Mieliśmy nadzieję, że wszystko już za nami – przyznaje pani Ilona.

W lutym 2021 roku, podczas rutynowej kontroli, okazało się, że w tym samym miejscu znów pojawił się guz. Tym razem 4-centymetrowy. Miała miejsce wznowa.

– Historia się powtórzyła. Znowu Franek otrzymał chemię i przeszedł operację, tym razem we Wrocławiu. Został też poddany radioterapii, a po kilku miesiącach otrzymał chemię uzupełniającą. W tamtym okresie nastąpiły też długie przerwy w leczeniu, ponieważ  jego organizm był bardzo wyczerpany i potrzebował czasu na regenerację.

Przerzut do kręgosłupa, atak padaczki i utrata wzroku

W czerwcu 2022 roku Franek zaczął się uskarżać na bóle w prawej łopatce. Rodzice zabrali wówczas syna na fizjoterapię, ale nie przyniosła ona żadnej poprawy. Tymczasem ból narastał i w pewnym momencie stał się dla syna państwa Kulzów nie do wytrzymania. Badanie tomografem nie pozostawiło wątpliwości: nastąpił przerzut do kręgosłupa.

– Od sierpnia 2022 roku znów przebywamy w Przylądku. W międzyczasie Franek przeżył sepsę i pierwszy atak padaczki. Ubocznym efektem wahania ciśnienia i przyjmowania toksycznych leków była u niego tymczasowa utrata wzroku.

Wspomina poruszona mama:

– Przez pierwsze trzy dni nic nie widział. Miał tylko omamy i koszmary ze śmiercią i potworami w tle…

Franek ostatecznie odzyskał wzrok. Aktualnie przechodzi rehabilitację. Wspólnie z personelem medycznym pracuje nad poprawą pamięci i przywróceniem odpowiedniej koordynacji ruchowej. Przed nim jeszcze długa walka o powrót do zdrowia.

Pomóż dzieciom chorym na raka!

Fundacja „Na Ratunek Dzieciom z Chorobą Nowotworową” Ślężna 114s/1, 53-111 Wrocław

Pomaganie jest tak proste!

Masz realny wpływ na życie naszych Podopiecznych!
Przylądek Nadziei wpłaty

50zł

Wpłacam

100zł

Wpłacam

Wpłata od serca

Wpłacam

Wspieraj systematycznie

Wpłacam

Dzięki Tobie możemy działać!

Przekaż 1,5% podatku