Franciszek Kulza z Żernik k. Poznania uwielbia zwierzęta. Szczególnie upodobał sobie jaszczurki i modliszki. Jeśli nie zostanie sławnym biologiem, to z pewnością kolekcjonerem wyścigowych aut. Z chęcią też zajmie się przerabianiem starych fur na nowe. Ale teraz chce raz na zawsze pokonać mięsaka.
– To pogodne, uśmiechnięte dziecko. Lecz najpierw należy zdobyć jego zaufanie. Wtedy Franek się otwiera i zaprasza do swojego bogatego świata – opowiada mama, pani Ilona.
Zachorował dwa tygodnie po narodzinach siostry
Chłopiec ma młodszą siostrę, 3-letnią Antosię. Kłopoty ze zdrowiem Franka pojawiły się zaledwie dwa tygodnie po przyjściu na świat drugiego dziecka w rodzinie Kulzów. Dziś pani Ilona cały czas przebywa ze swoim starszym synkiem w klinice Przylądek Nadziei we Wrocławiu. I całą sobą wspiera go w kolejnych etapach walki z chorobą. Tato Franka, pan Daniel, przejął natomiast obowiązki domowe i zaopiekował się małą Antosią. W wychowywaniu córki pomaga mu najbliższa rodzina.
– Bardzo nas wspierają. Choć najpierw z powodu epidemii koronawirusa, a teraz grypy, babcia Franka wciąż nie może nas odwiedzić. Udało jej się jedynie pomachać Frankowi, kiedy przyjechała pod klinikę. A Franek tylko patrzył na kochaną babcię przez okno i mocno tęsknił – mówi mama chłopca.
Wizyta na oddziale onkologii rozwiała wątpliwości
W 2019 roku pani Ilona była w drugiej ciąży. Rodzice Franka cierpliwie tłumaczyli synowi, że wkrótce będzie miał rodzeństwo. Wszyscy cieszyli się na narodziny Antosi, również chłopiec. Kiedy w kwietniu 2019 roku szczęśliwa mama wróciła ze szpitala z nowo narodzoną córką zauważyła, że jej syn jest jakiś osowiały. Ciekawe świata dziecko, niemogące doczekać się poznania siostry, stało się nagle wyciszone i zastanawiająco spokojne.
– Syn był bardzo słaby i blady, jakby miał za chwilę zemdleć – wspomina mama.
Rodzice postanowili zabrać go do szpitala. W poznańskim Szpitalu Dziecięcym im. Krysiewicza chłopcu wykonano badanie USG. Wtedy zauważono, że Franek ma na wątrobie guza. Jak się później okazało, nie była to do końca trafna diagnoza.
– Kiedy lekarz zapytał nas, czy wiemy już, że nasz syn ma guza, z początku nie myślałam, że to może mieć coś wspólnego z nowotworem. Dopiero kiedy mąż z Franciszkiem trafili na oddział onkologii, dotarło do mnie, co to wszystko dla nas oznacza – przyznaje pani Ilona.
W poszukiwaniu guza
30 kwietnia 2019 roku w Szpitalu Klinicznym w Poznaniu Franka poddano wielu specjalistycznym badaniom. Wykonano m.in. rezonans magnetyczny i badanie tomografem. Wtedy okazało się, że markery wątrobowe są w normie. A więc guza należało poszukać gdzie indziej.
– Lekarze nieustannie zastanawiali się, gdzie znajduje się guz – opowiada mama.
6 maja chłopcu założono port i pobrano wycinek z guza do badania histopatologicznego, które pokazało, że jest on umiejscowiony na przeponie. W dodatku guz miał około 12 centymetrów średnicy.
Następnie Franek został przeniesiony do Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie. Na miejscu został poddany chemioterapii. Przez pierwsze dwa cykle był bardzo osłabiony. Nie miał jednak innych charakterystycznych objawów towarzyszących braniu chemii, takich jak wymioty, biegunka czy brak apetytu.
W listopadzie 2019 roku w Bydgoszczy chłopiec przeszedł operację wycięcia guza. Następnie wrócił do Warszawy na kolejne cykle chemii. Łącznie przeszedł ich wtedy pięć. Wyniki histopatologiczne były zadowalające.
Rodziców skontaktowano z prof. Bernardą Kazanowską z wrocławskiej kliniki Przylądek Nadziei. Zastanawiano się wówczas, czy lepiej będzie, jeśli Franek otrzyma chemię uzupełniającą, czy zostanie poddany radioterapii. Wreszcie zadecydowano, że chłopiec otrzyma chemię. W ten sposób trafił do Przylądka Nadziei, w którym był leczony przez pół roku.
Nowotwór znów dał o sobie znać
– Na przełomie lipca i sierpnia 2020 roku zakończyliśmy leczenie. Wyniki również wyglądały optymistycznie. Mieliśmy nadzieję, że wszystko już za nami – przyznaje pani Ilona.
W lutym 2021 roku, podczas rutynowej kontroli, okazało się, że w tym samym miejscu znów pojawił się guz. Tym razem 4-centymetrowy. Miała miejsce wznowa.
– Historia się powtórzyła. Znowu Franek otrzymał chemię i przeszedł operację, tym razem we Wrocławiu. Został też poddany radioterapii, a po kilku miesiącach otrzymał chemię uzupełniającą. W tamtym okresie nastąpiły też długie przerwy w leczeniu, ponieważ jego organizm był bardzo wyczerpany i potrzebował czasu na regenerację.
Przerzut do kręgosłupa, atak padaczki i utrata wzroku
W czerwcu 2022 roku Franek zaczął się uskarżać na bóle w prawej łopatce. Rodzice zabrali wówczas syna na fizjoterapię, ale nie przyniosła ona żadnej poprawy. Tymczasem ból narastał i w pewnym momencie stał się dla syna państwa Kulzów nie do wytrzymania. Badanie tomografem nie pozostawiło wątpliwości: nastąpił przerzut do kręgosłupa.
– Od sierpnia 2022 roku znów przebywamy w Przylądku. W międzyczasie Franek przeżył sepsę i pierwszy atak padaczki. Ubocznym efektem wahania ciśnienia i przyjmowania toksycznych leków była u niego tymczasowa utrata wzroku.
Wspomina poruszona mama:
– Przez pierwsze trzy dni nic nie widział. Miał tylko omamy i koszmary ze śmiercią i potworami w tle…
Franek ostatecznie odzyskał wzrok. Aktualnie przechodzi rehabilitację. Wspólnie z personelem medycznym pracuje nad poprawą pamięci i przywróceniem odpowiedniej koordynacji ruchowej. Przed nim jeszcze długa walka o powrót do zdrowia.
Pomóż dzieciom chorym na raka
Fundacja „Na ratunek dzieciom z chorobą nowotworową” Ślężna 114s/1, 53-111 Wrocław
- Płatności za pomocą: PayU, PayPal, Blik, kartą, przelewy online i tradycyjne
- Przekazanie 1% podatku – KRS 0000086210