Skip to content
Antonina Madejska-Rusinek

Antonina Madejska-Rusinek

Kiedy lekarz zobaczył guza, był przerażony. Od tego czasu życie 3-miesięcznej Tosi zmieniło się na zawsze

Antonina Madejska-Rusinek

Czternastomiesięczna Antonina Madejska-Rusinek z Wrocławia ma pięcioletnią siostrę Hanię. Obie są bardzo zżyte ze sobą, lubią słuchać piosenek dla dzieci i przygotowywać śpiewno-taneczne występy pod okiem mamy. Tosia uważnie wsłuchuje się w to, co mówią inni ludzie. Jest ciekawą świata, wesołą i uśmiechniętą dziewczynką, mimo że choruje na neuroblastomę IV stopnia, nowotwór złośliwy z przerzutami.

– Tosia jest oczkiem w głowie dziadków. Chodzą z nią na spacery oraz noszą na rękach. Kiedy leżała w Przylądku i nie mogła wychodzić, dziadkowie przychodzili z Hanią pod okna kliniki – mówi pani Magdalena, mama dziewczynek, prywatnie uwielbiająca fotografować swoje córki i organizować im profesjonalne sesje zdjęciowe.

Oprócz kochającej rodziny Tosia ma również gromadę pluszowych królików, które dzielnie wspierają ją w zmaganiach z nowotworem.

 

Kiedy lekarz zobaczył guza, był przerażony

 

Tosia urodziła się 16 marca 2021 roku. Badanie USG wykazało, że cierpi na zastój moczu. Lekarze polecili więc obserwować dziecko i przeprowadzać regularne badania w przychodni. Dopiero po trzecim badaniu, wykonanym 11 czerwca zeszłego roku, okazało się, że w brzuchu Tosi znajduje się wielki guz, natomiast na wątrobie jest już pełno małych.

– Pamiętam, że lekarz badający Tosię był przerażony i od razu pobiegł po naszego lekarza rodzinnego, który, nie zwlekając ani chwili, skierował nas do Przylądka Nadziei – wspomina mama.

Nowotwór zdiagnozowano u naszej bohaterki, kiedy miała zaledwie trzy miesiące.

– Był czerwiec, piękna pogoda… Wyciągnęłam już wózek i zaczęłam z Tosią chodzić na pierwsze spacery. Jeszcze tego samego dnia, po tym badaniu USG, nasz świat skurczył się do szpitalnych murów! Byłam w szoku. Nasze życie obróciło się o 180 stopni – przyznaje pani Magdalena.

AntoninaAntonina z siostra

Już następnego dnia w Przylądku naszej małej pacjentce zrobiono szereg badań. Rezonanse: brzucha, głowy i kręgosłupa. Przeprowadzono dobową zbiórkę moczu. Wykonano także biopsję szpiku kostnego oraz zabieg pobrania wycinka z wątroby, potrzebnego do badań histopatologicznych.

Tosi założono również port, czyli długoterminowy dostęp dożylny na potrzeby rozpoczęcia chemioterapii.

– Córka miała wcześniej zakładane różne wkłucia centralne: do szyi, do uda, jednak te po pewnym czasie wylatywały. Założenie portu również nie obyło się bez komplikacji, udało się dopiero za drugim razem – tłumaczy mama naszej bohaterki.

Powyższe badania i zabiegi, choć konieczne, były zatem dla Tosi bardzo wyczerpujące i zostawiły po sobie ślad w postaci licznych blizn na ciele dziewczynki. Warto również dodać, że 21 czerwca 2021 roku w Przylądku Nadziei odbył się chrzest Tosi.

Antonina w szpitalu
 

Pierwsza chemia zbiegła się w czasie z testem na Covid

 

W czerwcu, zaraz po chrzcie, nasza wojowniczka otrzymała pierwszą chemię ratującą życie. Jej podanie nie przebiegło jednak bezproblemowo. Okazało się, że pani Magdalenie wyszedł dodatni wynik testu na obecność koronawirusa. Dlatego na pierwszą chemię Tosia wraz z mamą musiały zostać przetransportowane na Oddział Kliniczny Zakaźny przy ulicy Chałubińskiego. Spędziły tam dwa ciężkie tygodnie.

– To był bardzo trudny okres – przyznaje mama. – Łącznie córka przeszła osiem cykli chemioterapii, które bardzo ją osłabiły. Była w tym czasie przewodniona, cierpiała na brak apetytu, często wymiotowała i miała niedowagę. Wymagała też licznych przetoczeń krwi oraz płytek. Choć dziś liczy już sobie 14 miesięcy, to do tej pory niestety nie potrafi stać, a co dopiero chodzić. Zainwestowałam więc w jej rehabilitację, która pomału przynosi pierwsze efekty.

Ze względu na chorobę pierwszym domem dla naszej bohaterki była więc klinika. To w niej przez 9 miesięcy Tosia poznawała otaczający ją świat. Na szczęście pielęgniarki były bardzo sympatyczne i chętne do wszelkiej pomocy, mimo że dziewczynka reagowała na ich obecność płaczem.

 

– Córkę było słychać na całym oddziale – śmieje się pani Magdalena. – Gdy tylko rozlegał się płacz, wówczas pani doktor mówiła: To na pewno nasza Antośka płacze.

W grudniu 2021 roku dziewczynka przeszła operację wycięcia guza z miednicy mniejszej.

 

Antosia z pluszakiemAntosia w szpitalu

 

Jeszcze długa droga do zakończenia leczenia

 

Po operacji Tosia pozostała pod obserwacją lekarzy, którzy aktualnie ustalają profil genetyczny guza. Niestety, scyntygrafia wykazała, że wciąż mają miejsce zmiany nowotworowe, dlatego nie ma jeszcze mowy o zakończeniu leczenia, czy podaniu chemii, której kolejna dawka mogłaby negatywnie odbić się na mocno osłabionym dziecku. Mama jednak nie traci nadziei i z optymizmem patrzy w przyszłość. Jest przekonana, że Tosia będzie kopią starszej siostry.

– Mimo choroby dziecka staram się zawsze uśmiechać, a w głębi serca zadaję sobie pytanie, dlaczego nas to spotkało – zastanawia się pani Magdalena.

Tosiu! Z całego serca życzymy Ci jak najlepszych wyników i pokonania choroby nowotworowej. Żebyś mogła jak najwięcej czasu spędzać ze swoją ukochaną siostrą, Hanią

 

Pomóż dzieciom chorym na raka


Fundacja „Na ratunek dzieciom z chorobą nowotworową” Ślężna 114s/1, 53-111 Wrocław

Antonina jest podopieczną Fundacji na Ratunek

30lat doświadczenia
w pomaganiu

Wiesz na jaki cel trafią
Twoje pieniądze

Bezpieczeństwo
transakcji

Skontaktuj się z nami

Kontakt
dla rodziców

Chcesz zapisać dziecko do Fundacji? Zadzwoń lub napisz.

Sprawdź

Kontakt
dla biznesu

Zostań Partnerem Fundacji i wspieraj dzieci z chorobą nowotworową.

Sprawdź

Kontakt
dla wolontariuszy

Zobacz, jak działa wolontariat i skontaktuj się z nami.

Sprawdź

Kontakt
dla mediów

Masz inne pytania związane z fundacją i jej działalnością?

Sprawdź