Skip to content
Jadzia

Jadzia - mała odkrywczyni

Jadzia ma trzy latka i bardzo szybko się rozwija - kilka miesięcy temu uczyła się na pamięć wierszyków w żłobku, a teraz uczy się żyć w szpitalnej codzienności.

Jadzia

Jadzia od zawsze była pełna energii, żywa i ciekawa świata. Już jako maluch zaczynała zadziwiać nas swoją odwagą i dociekliwością. Była typem dziecka, które musiało wszystko sprawdzić na własną rękę. Często mówiłam, że niczego się nie boi – niezależnie od tego, czy to gorąca herbata na stole, czy wysokie schody. Chciała poznać każdy zakamarek świata.

„Jadzia, tak jak widać, jest energiczna, pełna życia, ciekawa wszystkiego.”

W żłobku szybko się odnalazła. Codziennie widziałam, jak rozwija swoje umiejętności. Chętnie uczestniczyła w zajęciach, siedziała na kolanach u cioć, a ja nie mogłam się nadziwić, jak spokojnie potrafiła słuchać i działać z innymi dziećmi. To było coś, czego nie spodziewałam się po mojej małej niezależnej dziewczynce. Jadzia kochała wszelkie aktywności – plastyczne, sportowe, kreatywne. Zawsze chciała być w ruchu, tworzyć, odkrywać. Czasami śpiewała, liczyła do 14, a jej ulubionym zajęciem było uczenie się nowych wierszyków na pamięć.

Łukasz Gawroński-0010

 

Pierwsze niepokojące sygnały

Pewnego dnia, w kwietniu, zaczęłam zauważać siniaki na jej ciele. Nie przejmowałam się tym od razu – przecież każde dziecko od czasu do czasu się uderza, a Jadzia zawsze była w ruchu. Ale te siniaki były inne – niektóre były duże, pojawiały się w nietypowych miejscach, jak wzdłuż kręgosłupa. Często były tak intensywne, że podchodziły krwią. Zaczęłam się niepokoić, ale wciąż tłumaczyliśmy to z mężem jako przypadkowe urazy. Aż pewnego dnia zobaczyłam siniak pod jej okiem, który nie mógł się pojawić poza domem.

„Na początku myśleliśmy z mężem, że może to przypadkowe siniaki, które mogła sobie nabić, bawiąc się w żłobku.”

Tego samego ranka zauważyłam, że Jadzia jest bardzo blada. To był moment, kiedy wiedziałam, że musimy pójść do lekarza.

Łukasz Gawroński-0195

Łukasz Gawroński-0183

Szokująca diagnoza

Wizyta u lekarza miała być rutynowa. Spodziewaliśmy się, że to anemia – nic groźnego, może brak żelaza. Zostałam szybko sprowadzona na ziemię, kiedy lekarka po krótkim badaniu wyczuła powiększoną śledzionę. Skierowała nas natychmiast na badania krwi i USG do szpitala w Kłodzku. Zaledwie kilka godzin później otrzymaliśmy wyniki. Pamiętam ten moment jak przez mgłę – lekarz powiedział, że to ostra białaczka szpikowa. Mój świat się zatrzymał.

„Nigdy w życiu nie spodziewalibyśmy się takiej choroby.”

Nie wiedzieliśmy, co robić. Zaledwie kilka godzin po diagnozie, pojechaliśmy karetką do Przylądka Nadziei. Wszystko działo się tak szybko – jednego dnia byłam z moją zdrową, szczęśliwą dziewczynką w żłobku, a drugiego dnia siedziałam obok niej w szpitalnym łóżku, próbując zrozumieć, co się właśnie wydarzyło.

Pierwsze dni leczenia

Początek leczenia był dla Jadzi wyjątkowo ciężki. Pierwsza seria chemii była długa i mocna – trwała osiem dni. Był to trudny czas dla nas wszystkich, ale najbardziej dla niej. Chemia popaliła jej buzię, musiała być karmiona pozajelitowo. Bolało ją, była zła, nie mogła jeść, nie miała siły. Była bardzo osowiała – jakby nieobecna, bez kontaktu. Kiedy wychodziłyśmy na spacer po szpitalnym parku, siedziała w wózku, patrząc przed siebie, bez zainteresowania otaczającym ją światem.

„Była osowiała, bez kontaktu, siedziała i bez reakcji – nie patrzyła nawet na inne dzieci.”

Łukasz Gawroński-9101

Łukasz Gawroński-8931

Małymi krokami do przodu

Po pierwszej serii chemii przyszły kolejne, które Jadzia już lepiej znosiła. Oczywiście nie było łatwo – trzecia chemia była znowu bardzo intensywna, ale tym razem obyło się bez żywienia pozajelitowego. Małymi krokami wracała do jedzenia. Stopniowo zaczynała wracać do siebie. Teraz Jadzia jest już po piątej, ostatniej serii chemii. Zakończyliśmy leczenie szpitalne, ale jej organizm wciąż jest mocno obciążony. Śledziona i wątroba są nadal powiększone, co jest skutkiem ubocznym leczenia.

Tęsknota za domem

Czekamy teraz na powrót do domu. Jadzia ma starszą siostrę Hanię, za którą bardzo tęskni. Hania odwiedza nas w szpitalu, ale to nie to samo, co wspólne dni w domu. Obie siostry marzą o powrocie do normalności – o wspólnych zabawach, śmiechu i codziennych rytuałach.

„Hania na nią czeka. Obie siostry tęsknią za normalnością.”

Łukasz Gawroński-0207

Łukasz Gawroński-0118-1

Nadzieja na przyszłość

Choć nasza droga była pełna wyzwań, wierzę, że Jadzia powoli wróci do zdrowia. Mimo trudnych chwil, moja córeczka jest wciąż tym samym, ciekawym świata, niezależnym dzieckiem, które zawsze chciało robić wszystko po swojemu. Wiem, że jeszcze przed nami kontrole, punkcje, a organizm Jadzi potrzebuje czasu, by się odbudować, ale mam nadzieję, że przed nami coraz więcej dni, które spędzimy razem – zdrowi, silni i szczęśliwi.

Łukasz Gawroński-0240

Agata Sudoł, Mama Jadzi

Jadzia jest podopieczną Fundacji na Ratunek

30lat doświadczenia
w pomaganiu

Wiesz na jaki cel trafią
Twoje pieniądze

Bezpieczeństwo
transakcji

Skontaktuj się z nami

Kontakt
dla rodziców

Chcesz zapisać dziecko do Fundacji? Zadzwoń lub napisz.

Sprawdź

Kontakt
dla biznesu

Zostań Partnerem Fundacji i wspieraj dzieci z chorobą nowotworową.

Sprawdź

Kontakt
dla wolontariuszy

Zobacz, jak działa wolontariat i skontaktuj się z nami.

Sprawdź

Kontakt
dla mediów

Masz inne pytania związane z fundacją i jej działalnością?

Sprawdź