Kiedy energicznej dziewczynce, której wszędzie jest pełno, opadły siły, pani Justyna – mama siedmiolatki, wiedziała, że coś jest nie tak. I chociaż żadna placówka nie chciała przyjąć Kingi, mama nie dała za wygraną. Kiedy w końcu udało się zrobić badania, okazało się, że ma do czynienia
z groźnym przeciwnikiem – ostrą białaczką limfoblastyczną.
Kinga Włodarczyk ma 7 lat i mieszka razem z rodzicami i młodszym braciszkiem w Bielawie. Jest bardzo energiczną, wesołą
i uśmiechniętą dziewczynką, której wszędzie jest pełno. Uwielbia bawić się ze swoimi koleżankami z klasy i jak na dumną uczennicę przystało, do szkoły chodzi z ogromnym zapałem.
Na początku maja 2020 roku dziewczynka zaczęła źle się czuć.
– Kinia bardzo zbladła, skarżyła się na ból brzucha i nie miała na nic siły
– opowiada pani Justyna, mama siedmiolatki. – Kiedy widzisz, jak Twoje pełne energii dziecko ledwo wchodzi po schodach, wiesz, że coś jest nie tak. Szybko udaliśmy się do naszego pediatry, aby zbadał córkę.
Problem z przyjęciem na badania
Lekarz zauważył, że dziewczynka jest blada, więc skierował ją na podstawowe badania, w tym morfologię. Niestety, z uwagi na pandemię, żadna przychodnia nie chciała przyjąć Kingi.
– Chociaż mieliśmy skierowanie na badania, wiele przychodni powiedziało, że jest to wykluczone z uwagi na koronawirusa
– mówi wzburzona pani Justyna. – Po wielu próbach chciałam pójść prywatnie, ale nasza pani doktor doradziła, że mamy próbować, no i w końcu się udało.
Kiedy pediatra zobaczył wyniki badań siedmiolatki, od razu skierował ją do szpitala.
– Trafiliśmy do najbliższego szpitala, gdzie powtórzyli badania. Poziom płytek był tak niski, że ordynator skierował nas do Przylądka Nadziei
– opowiada mama Kingi. Tutaj lekarze robili nam kolejne badania, które tylko potwierdziły przypuszczenia: przyczyną złego samopoczucia córki jest ostra białaczka limfoblastyczna.
Walka z ostrą białaczką
Na szczęście siedmiolatka szybko otrzymała potrzebną pomoc i błyskawicznie rozpoczęła leczenie. Ma za sobą już pierwszy cykl chemioterapii i trwa obecnie drugi.
– Jesteśmy już po kilkukrotnym przetaczaniu krwi, punkcji szpiku i innych badaniach. Przyjmujemy sterydy i chemię w tabletach – mówi pani Justyna. – Za jakiś czas okaże się, czy terapia przynosi pożądane efekty
i będziemy wiedzieć w którą stronę zmierzamy.
Z uwagi na pandemię wszystkie dzieci, w tym Kinga, nie mogą opuszczać swoich sal. Na szczęście z dziewczynką przebywa jej mama, która opiekuje się nią i wymyśla różne zabawy.
– Staramy się wymyślać różne zabawy. Córka uwielbia oglądać bajki, układać klocki lego, no i oczywiście siedzieć na telefonie – opowiada mama siedmiolatki. – Kinga jest wielką fanką zwierząt, więc jak tylko wrócimy do domu, dostanie od nas rybkę w kuli.
Pomóż dzieciom chorym na raka
Fundacja „Na ratunek dzieciom z chorobą nowotworową” Ślężna 114s/1, 53-111 Wrocław
- Płatności za pomocą: PayU, PayPal, Blik, kartą, przelewy online i tradycyjne
- Przekazanie 1% podatku – KRS 0000086210