Pomagam i wpłacam

Jak zapłacić niższe podatki? Trzeba być bogatym przedsiębiorcą

1 grudnia 2017

W progresywnym systemie podatkowym, jaki obowiązuje w Polsce, wraz ze wzrostem dochodów rośnie wysokość płaconych podatków. Tak jest w teorii. Rzeczywistość jest bardziej skomplikowana i nierzadko dochodzi do sytuacji, kiedy milionerzy płacą mniej niż klasa średnia.

Gdy pada hasło: rozliczenie roczne PIT, lepiej zarabiające osoby zaczynają pomstować, że weszły w drugi próg podatkowy i muszą zapłacić 32-procentowy podatek. Nazywany jest często podatkiem od zaradności, albo karą za wysokie kwalifikacje i dobrą pozycję zawodową. Dotyczy to jednak osób pracujących na etatach, które co roku składają deklarację PIT-37 oraz przedsiębiorców rozliczających się na podstawie formularza PIT-36.

32-procentowy podatek jest dużym obciążeniem, to prawie jedna trzecia dochodu, jednak należy pamiętać, że jest płacony od zarobków powyżej 85 528 zł. Wszyscy podatnicy, jeśli zarobią mniej niż 85 528 zł, płacą według stawki 18-procentowej. Jeśli ktoś zarabia około 7 tys. zł miesięcznie (84 tys. zł rocznie) od całej pensji płaci 18-proc. podatek.

PIT 37 w 2007 roku – ile zapłacą bogaci

Powyższe zarobki to w polskich warunkach są więcej niż przyzwoite, ale weźmy przykład prezesa czy managera wysokiego szczebla zarabiającej pięć razy więcej: 35 tys. zł brutto miesięcznie (420 tys. zł rocznie). Przez pierwsze trzy miesiące 2017 roku będzie otrzymał na rękę 24,4 tys. zł. W kwietniu wpadnie w drugi próg podatkowy i otrzyma „tylko” 21 tys. zł. Od maja do grudnia jego wypłata wynosić będzie blisko 22,9 tys. zł (będzie wyższa niż w maju, bo przestanie płacić składki na ubezpieczenie rentalne i chorobowe – tak się dzieje po przekroczeniu pewnego limitu zarobków).

W sumie z 420 tys. brutto na rękę otrzyma 277,5 tys. zł, czyli zapłaci 142,5 tys. zł podatku PIT. Mamy tu do czynienia ze „sprawiedliwością społeczną”, bowiem bogaty już od maja zaczął oddawać państwu blisko jedną trzecią swojego dochodu. Potwierdza to tezę, że bogatsi płacą więcej, więc funkcjonuje w Polsce progresywny system podatkowy. To prawda, jeśli porównujemy tylko tych, którzy rozliczają się na formularzu PIT-37.

PIT 36L w 2007 roku – liniowy dla przedsiębiorców

Załóżmy jednak, że inny podatnik, prowadzący działalność gospodarczą, rozlicza się na formularzu PIT-36L, czyli płaci podatek liniowy, którego stawka wynosi 19 proc. Ma do tego pełne prawo. Zarobił w 2017 roku tyle samo, co nasz krezus na etacie – czyli 420 tys. zł (średnio 35 tys. zł miesięcznie). On zapłacił jednak 80 tys. zł podatku i zostało mu aż 340 tys. w portfelu. Aby nasz przedsiębiorca zapłacił taki sam podatek – w wysokości 142,5 tys. – jak etatowiec, musiałby zarobić 750 tys. w ciągu roku. I tu stwierdzenie, że bogatsi płacą więcej, nie sprawdza się. Osoba rozliczająca się według podatku liniowego (deklaracja PIT-36L) zapłaci tyle samo, co pracownik wypełniający PIT-37 pod warunkiem, że zarobi o 330 tys. zł więcej.

Podobny mechanizm występuje u właścicieli i współwłaścicieli spółek (np. spółek z ograniczoną odpowiedzialnością lub spółek akcyjnych). Oni płacą podatek od zysków kapitałowych wynoszący 19 procent. Pod warunkiem, że spółka wypłaci dywidendę, czyli część zysku przekaże akcjonariuszom. Jeśli spółka nie wypłaca dywidendy, a właściciel sprzeda w niej udziały lub akcje z zyskiem, to również zapłaci 19-procentowy podatek. Zyski właścicieli spółek, niezależnie, czy wynoszą tysiąc złotych czy 10 mln zł, są opodatkowane taką samą stawką. Zarobki pracujących na etatach nie – jeśli wynoszą powyżej 85,5 tys. zł – opodatkowane są 32-proc. stawką.

Rozliczenie podatków – czy istnieje sprawiedliwość?

Czy to niesprawiedliwe, że osoby fizyczne prowadzące działalność gospodarczą i udziałowcy w spółkach mogą płacić podatek liniowy, a etatowcy nie? To kwestia spojrzenia – pracownik etatowy ma zagwarantowaną pensję, a przedsiębiorca może zarobić milion lub stracić dwa i jego rodzinny dom zlicytuje komornik. Podobnie współwłaściciel spółki. Jeśli ona zbankrutuje i może się on pożegnać nie tylko z dywidendą, ale także z pieniędzmi, które w nią zainwestował. Tak więc zysk z działalności gospodarczej oraz zyski kapitałowe nie są pewne. Mogą być, ale również można ponieść stratę. Utrata pracy na etacie wiąże się z brakiem dalszych dochodów, ale nie z utratą już posiadanego majątku.

Z jednej strony można powiedzieć, że zatrudnieni na etacie płacą za poczucie bezpieczeństwa, a przedsiębiorcy mają pewne przywileje w zamian za ryzyko, które ponoszą. Inni powiedzą, iż to niesprawiedliwe, że jedni muszą płacić podatek progresywny, a drudzy liniowy. Zapewne opinie w największej mierze zależą od tego, kto z jak opodatkowanego źródła czerpie dochody.