Pomagam i wpłacam

Maleńka Lilianka kontra rak

26 października 2017

Informację o tym, że ich ukochana Lilianka ma raka, dostali w Dniu Ojca. To wtedy ich córeczka zaczęła dramatyczną walkę o życie. Jej ogromna siła zaskoczyła wszystkich. Dziewczynka jak burza idzie przez kolejne etapy leczenia. A efekt może być tylko jeden – zwycięstwo!

Lilianka Książek urodziła się zupełnie zdrowa. Zawsze pełna energii, uśmiechu i radości. Nic nie wskazywało na to , że za chwilę beztroskie życie niespełna dwuletniej dziewczynki zmieni się diametralnie. Wszystko zaczęło się niegroźnie. Liliankę zaczęły męczyć biegunki. Pojawiały się co kilka tygodni. Lekarze uspokajali, że mogą być wynikiem ząbkowania. Niestety, dodatkowo dziewczynka zaczęła chorować coraz częściej i coraz dłużej. Każda infekcja trwała w nieskończoność. To wtedy mama postanowiła wziąć sprawy w swoje ręce. I dla świętego spokoju zdecydowała, że zrobi jej USG brzuszka.

Na ile zadziałała matczyna intuicja, a na ile strach, który wywołał artykuł, który przeczytała kilka tygodni wcześniej w internecie o neuroblastomie, jednym z najzłośliwszych dziecięcych nowotworów? Nie wiadomo.

Kiedy kończyłam czytać ten artykuł, Lilianka spała, a ja nie mogłam powstrzymać łez. Po głowie kołatało mi się tylko, że te wszystkie dzieci nie powinny tak cierpieć – opowiada mama dziewczynki, pani Daria Książek. – Wtedy nawet przez myśl mi nie przeszło, że za chwilę moja córeczka będzie musiała stoczyć taką walkę – dodaje smutno.

Straszliwa diagnoza

Świat całej rodziny stanął na głowie w Dzień Ojca. Miało być radosne święto, dzień w którym tato powinien tylko cieszyć z drobnego upominku wręczonego przez maleńkie rączki ukochanej córeczki. Przyszedł mrok i przerażenie. Bo właśnie w tym dniu rodzice usłyszeli, że w brzuszku ich córeczki jest guz wielkości pomarańczy. Miał 5×7 cm. Już wtedy zaczął się wyścig ze śmiercią.

Lekarze próbowali nas jeszcze uspokajać. Pocieszali, że może guz nie jest tak złośliwy – wspomina pani Daria.

Niestety, biopsja potwierdziła najgorsze przypuszczenia. Diagnoza – neuroblastoma, nowotwór złośliwy układu współczulnego.

To były najgorsze słowa, jakie może usłyszeć rodzic. Ból, smutek, niemoc… Tylko to nas wypełniało od środka. Odtwarzałam w pamięci historie, które znałam z internetu. Nie mogłam się pogodzić z tym, że moja maleńka córeczka już wkrótce stanie do tak ciężkiej walki – opowiada pani Daria.

Neuroblastoma jest wyjątkowo złośliwa. To rak, który zabija połowę chorych na niego dzieci. Nie można było czekać – Lilianka błyskawicznie dostała pierwszą chemię.

Lilianka oswaja raka

Po pierwszej chemii Lilianka straciła włoski, które można było dosłownie zdejmować palcami z jej główki. Ale najgorsze były wymioty i brak apetytu. Dziewczynka bardzo schudła – straciła ponad 2 kilogramy. Była delikatna jak porcelanowa laleczka. Taka krucha i drobniutka.

Ale gdy tylko odzyskiwała troszkę sił, natychmiast wracała moja radosna i wiecznie uśmiechnięta córeczka. Od  razu była gotowa do zabawy, cieszyła się, kiedy widziała inne dzieci. Wtedy zauważyłam, że ona oswoiła chorobę i wszystko, co się z nią wiąże. Że ona po prostu chce normalnie żyć – opowiada pani Daria.

Lilianka niemal książkowo przeszła przez chemioterapię. Dostała wszystkie zaplanowane leki, które miały za zadanie zmniejszyć guza w brzuszku. Rodzice z niecierpliwością czekali na opinię lekarzy, czy w końcu będzie możliwa operacja, która pozwoli pozbyć się paskudnego guza, który zmienił życie ich wszystkich. I w końcu nadeszła upragniona wiadomość – chemia zadziałała. Można operować. I znów ogromna nadzieja przeplatająca się z nie mniejszym strachem.

Godziny spędzone pod salą operacyjną były najdłuższymi w naszym życiu. Odliczaliśmy każdą minutę i wierzyliśmy, że z ich upływem nasza córeczka jest coraz bliżej zwycięstwa – wspomina ze łzami w oczach mama Lilianki.

Łzy szczęścia

Lilianka trafiła w ręce najlepszego chirurga dziecięcego w Polsce. To on bardzo precyzyjnie usunął wszystkie fragmenty guza. To dzięki jego pracy, mama Darii pierwszy raz od dawna płakała, ale ze wzruszenia i szczęścia, a nie z rozpaczy.

Płakałam tyle razy, siedząc przy jej łóżku, modląc się o to, by wszystko się skończyło dobrze. Wtedy wracały te najzwyklejsze chwile, kiedy chciało się żyć, kiedy można było rano zjeść śniadanie, iść na spacer. I tak bardzo pragnęłam, żeby to normalne życie wróciło – opowiada mama Lilianki.

Dziś są już na dobrej drodze. Lekarze są zachwyceni efektami operacji i bardzo optymistycznie patrzą w przyszłość Lilianki. Dziewczynkę czeka jeszcze długa droga do powrotu do pełni zdrowia, ale cała rodzina wierzy, że najgorsze już za nimi.

Lilianka jest bardzo dzielna, każdy jej uśmiech daje nam wiele radości. Wierzymy, że raz na zawsze rozprawi się z chorobą – dodaje mama Lilianki.

 

Pomóż dzieciom chorym na raka!

Fundacja „Na ratunek dzieciom z chorobą nowotworową” Ślężna 114s/1, 53-111 Wrocław

 

Pomaganie jest tak proste!

Masz realny wpływ na życie naszych podopiecznych!
Przylądek Nadziei wpłaty

50zł

Wpłacam

100zł

Wpłacam

Wpłata od serca

Wpłacam

Dzięki Tobie możemy działać!