Pomagam i wpłacam

Mały piłkarz, który ograł białaczkę

9 grudnia 2016

Wszystko zaczęło się tak zwyczajnie. Piotrusia zaczęły boleć nóżki, często chciał na rączki. Pewnego razu ból obudził go w nocy i nie pozwolił już zasnąć. Rano okazało się, że nie może wstać o własnych silach pomimo, iż jeszcze poprzedniego dnia biegał i bawił się, jak wszystkie dzieci. Jeszcze wtedy nie wiedzieli, jak ciężka i bolesna walka ich czeka.

Piotruś Błaszczak ma teraz 10 lat, niezwykle szeroki uśmiech i energii tyle, że mógłby nią obdarować kilkoro dzieci. I patrząc na niego, nikt by nie pomyślał, że ten radosny chłopiec doświadczył w swoim życiu więcej niż niejeden dorosły. Pokonał chorobę nowotworową. A wszystko zaczęło się tak normalnie. Chłopczyk miał niespełna trzy lata, gdy zaczął się skarżyć na ból nóżek. Ból, który nie pozwalał mu biegać, skakać, a w pewnym momencie nawet i spać. Od tego zaczęły się wizyty u lekarzy. Początkowo uznali oni, że to zapalenie stawów biodrowych. Po antybiotyku dolegliwości ustąpiły.
Piotruś jednak rwał się do harców i zabaw, więc byliśmy przekonani, że wrócił do zdrowia – wspomina pani Aneta Błaszczak, mama Piotrusia. – Niestety. Po trzech tygodniach znów obudził się płacząc. Z dnia na dzień czuł się co raz gorzej, zaczął gorączkować – opowiada mama.

Świat stanął w miejscu

Kolejne antybiotyki nie przynosiły żadnej poprawy. Wtedy skierowano ich na badanie krwi do kliniki onkologii dziecięcej. Diagnoza brzmiała jak wyrok: ostra białaczka limfoblastyczna.
W jednej chwili nasz świat stanął w miejscu. Pomimo lęku jaki nas wtedy ogarnął nie zdawaliśmy sobie jeszcze do końca sprawy, z czym tak naprawdę przyszło nam się zmierzyć oraz jak długa, ciężka i nierówna walka nas czeka – opowiada mama Piotrusia.
Godziny chemioterapii kapiącej w kroplówce, zmęczenie, kolejne bolesne zabiegi i badania. A wszystko pełne strachu i niepewności, co przyniesie przyszłość. Ale wierzyli, że wszystko musi się udać. Że wspólnie pokonają raka.
Piotruś bardzo intensywnie leczył się przez dwa lata. Terapia była też wyjątkowo trudna ze względu na warunki, w jakich musiał się leczyć chłopiec. Jak mówi jego tato – dzieci chore na raka nie powinny toczyć najtrudniejszej walki w swoim życiu w takim budynku, jak ten, który był przy ul. Bujwida.
Nie da się opisać, co czuliśmy, gdy trafiliśmy z tak trudną diagnozą do szpitala, który mieścił się na wprost cmentarza! Gdyby nie świadomość, że nasze dzieci są pod opieką najlepszych lekarzy i pielęgniarek, to byłoby z nami naprawdę krucho – wspomina Piotr Błaszczak.

1% dla szpitala

Stara klinika była w opłakanym stanie – grzyb na murach, odpadający tynk, wieczne awarie. Z tego względu z inicjatywy Fundacji „Na ratunek dzieciom z choroba nowotworową” ruszyła we Wrocławiu budowa Przylądka Nadziei, najnowocześniejszego w Polsce szpitala onkologicznego dla dzieci. Fundacja przeprowadziła największą w całym kraju społeczną akcję zbierania środków na rzecz budowy nowej kliniki. Zorganizowała też liczne kampanie społeczne, zachęcające do wsparcia nowej kliniki i dzieci, które będą się w niej leczyć. Dzięki temu udało się przekonać dziesiątki tysięcy osób do przekazania Fundacji 1% podatku. Pieniądze z 1% oraz darowizny sprawiły, że na funduszu budowy Przylądka Nadziei udało się zgromadzić pierwsze 10 mln zł.

Po dwóch latach budowy nowoczesna klinika zaczęła przyjmować pacjentów. Teraz maluchy leczą się w komfortowych warunkach, a lekarze dysponują sprzętem medycznym najwyższej klasy. Na szczęście Piotruś może przyjeżdżać tam już tylko na kontrole. Od kilku lat jest rak jest tylko niczym wspomnienie złego snu. Piotruś chodzi do szkoły i intensywnie trenuje grę w piłkę nożną w klubie WKS Śląsk Wrocław. Koledzy z drużyny i rodzina nadali mu zupełnie nowy i prawdziwie piłkarski przydomek – Otinio. A jego idol i trener Dariusz Sztylka powiedział mu kiedyś tak: „Otinio tak wielkiego i walecznego serca to ja nigdy nie widziałem”.

Aktualizacja 12.01.2021

Piotruś obecnie gra w piłkę we wrocławskim klubie Parasol Wrocław. Tum razem kopie piłkę razem ze swoimi rówieśnikami. Jak tłumaczy tata Piotrusia, transfer do nowego klubu ma otworzyć przed młodym piłkarzem jeszcze większe możliwości. Tutaj rozwija swoją pasję i dąży do bycia bardzo dobrym zawodnikiem, a jego marzeniem jest gra w seniorskim Śląsku Wrocław.

– Wszystko jest możliwe jeśli tylko będziesz chciał i trafisz na właściwych ludzi na swojej drodze – przekonuje pan Piotr, tata wojownika. – Najważniejsza jest praca, a Piotruś jest ambitnym dzieciakiem i na pewno uda mu się osiągnąć cel.

Pomóż dzieciom chorym na raka!

Fundacja „Na ratunek dzieciom z chorobą nowotworową” Ślężna 114s/1, 53-111 Wrocław

Pomaganie jest tak proste!

Masz realny wpływ na życie naszych podopiecznych!
Przylądek Nadziei wpłaty

50zł

Wpłacam

100zł

Wpłacam

Wpłata od serca

Wpłacam

Dzięki Tobie możemy działać!