Pomagam i wpłacam

Zamiast Świąt, oddział onkologiczny. 3,5-letnia Liliana stawia czoła neuroblastomii

2 lutego 2024

Liliana Bilińska z Nowego Wągrodna (k. Piaseczna) wciąż wspomina swój pobyt w przedszkolu. Codziennie mówi mamie, że chce tam wrócić. Jednak od Świąt dziewczynka zmaga się z neuroblastomą, a lekarze robią wszystko, żeby pomóc jej wyjść z choroby.

– Na oddziale wszyscy już znają moją Lilę. Każdemu pokazuje zdjęcia swojego psa, z przedszkola, czy z wakacji. Nie ma problemu z nawiązywaniem kontaktu z ludźmi. Jest bardzo otwarta i bardzo lubi mówić dużo o sobie. Każdej pielęgniarce i doktorowi opowiedziała już swoje życie – śmieje się pani Paulina, mama Liliany. Na co dzień pracuje w biurze, w administracji publicznej, a po pracy i w weekendy poświęca czas rodzinie.

Niestety, od Świąt ciężko jest spędzić trochę czasu razem. 15-letni brat Liliany, Fabian, ostatni raz widział siostrę 22 grudnia ubiegłego roku. Tato, pan Przemysław, odwiedza żonę i córkę w Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym przy ulicy Żwirki i Wigury w Warszawie, ale nie robi tego zbyt często, w trosce o chorą Lilę . Żeby jeszcze jej czymś nie zarazić.

– Córka jest bardzo osłabiona, a przez to bardziej narażona na infekcje i różnego rodzaju zarazki z zewnątrz – tłumaczy wspólną decyzję pani Paulina. – Dlatego ograniczamy kontakt, bo wolimy nie ryzykować.

Pani Paulina przebywa z córką w szpitalu od samego początku. Jak przekonuje, mała dziewczynka dobrze znosi pobyt na oddziale i w izolacji, bo ma przy sobie kochaną mamę, na którą może liczyć o każdej porze dnia i nocy. Nawet, jeśli są kolejne wkłucia, to Lilianka tylko chwilkę sobie popłacze, a potem znów się śmieje i wszystkim dokoła pokazuje album ze zdjęciami z przedszkola. Choć cały czas powtarza, że już jutro wróci do swoich przedszkolanek-cioć i kolegów, to ma już tę świadomość własnej choroby i sytuacji. Wtedy, wspominając wizytę w ZOO, czy na placu zabaw, mówi, że wybierze się tam, jak tylko wyjdzie ze szpitala razem z mamą. Bo bez niej ani rusz.

– Powiedziałam jej, że ma robaczki w brzuszku, których musimy się pozbyć – tak pani Paulina tłumaczy córce neuroblastomę 4. stopnia, nowotwór, na który Lila od niedawna choruje.

Miały być świąteczne prezenty, a była diagnoza

We wrześniu ubiegłego roku Lilianka zaczęła chodzić do przedszkola. Szybko polubiła to miejsce. Tak samo jak panie przedszkolanki, które stały się jej ciociami. Jednocześnie to właśnie w przedszkolu wesoła dziewczynka nabawiła się pierwszych poważniejszych infekcji. Jedna z nich miała miejsce tuż przed Świętami Bożego Narodzenia. Lekarz pediatra stwierdził, że to zwykła wirusówka, po czym przepisał jej odpowiednie leki. Jednak takie wytłumaczenie nie dawało pani Paulinie spokoju. Czuła, że to coś poważniejszego.

– Lilę od trzech dni nie przestawał boleć brzuch. Kiedy doszedł do tego ból nóżki, czym prędzej udałam się z nią do przychodni w celu wykonania badania USG. Nie chciałam z tym czekać, zwłaszcza, że zaczynały się Święta – wspomina tamte grudniowe dni pani Paulina.

Przeczucie nie zawiodło mamy. W trakcie badania lekarz poinformował, że w brzuchu dziewczynki znajduje się guz. I że sprawa jest naprawdę poważna.

– Nie mogłam w to uwierzyć, zrobiło mi się ciemno przed oczami. Rozpłakałam się. Przez łzy powiedziałam lekarzowi, że to przecież niemożliwe – przypomina sobie tamte chwile pani Paulina.

Prosto z przychodni Liliankę skierowano do Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego przy ulicy Żwirki i Wigury w Warszawie, gdzie wykonano jej ultrasonograf, a rodziców poinformowano, że powinni liczyć się z dłuższym pobytem w szpitalu. Pozostawało spakowanie najpotrzebniejszych rzeczy, a następnie udanie się na oddział. Przyjęcie, na szczęście, nastąpiło bardzo szybko. Liczyła się każda minuta. Był 22 grudnia, godzina 19:00.

Nawet dziesięć bloków chemii, potem intensywna terapia

Niemal od razu małej pacjentce pobrano szpik i fragment kości ogonowej do dalszych badań. Wykonano też wkłucie centralne i założono cewnik Broviaca. A guz? Okazało się, że ten jest niestety bardzo rozsiany. Mimo że omija główne narządy, to przesuwa aortę, dwunastnicę i przechodzi aż do węzłów chłonnych. Daje też przerzuty do szpiku, co wyklucza wycięcie guza na ten moment. Pozostaje chemioterapia.

2 stycznia Lila otrzymała pierwszy blok chemii z zaplanowanych od ośmiu do dziesięciu bloków. Zniosła go bardzo źle. Miała nie tylko stan zapalny, ale też nadszarpniętą trzustkę i powiększone nerki. Niemal nie wstawała z łóżka i nic nie jadła. Ważąc standardowo czternaście kilogramów przez kilka dni ważyła ledwie dwanaście. Dlatego drugi blok otrzymała dopiero po dwudziestu dniach. Każdej dawce towarzyszył ogromny ból, który łagodziły jedynie silne leki przeciwbólowe. Dziewczynka miała również wielokrotnie przetaczaną krew.

– Dlatego tak ważne jest, żeby ludzie oddawali krew, bo tej często brakuje – apeluje mama Liliany.

Dopiero trzeci blok przyniósł długo oczekiwaną poprawę. Wyniki badań stawały się coraz lepsze. Jedynie co, to z ciśnieniem były problemy. Lecz, w miarę trwania terapii, Lila pomału dochodziła do siebie. Już nie podawano jej tak pokaźnej dawki leków przeciwbólowych, jak wcześniej. Obecnie dziewczynka przyjmuje głównie leki na afty i pleśniawki.

W dalszej perspektywie wyjazd do USA

Pozostaje pytanie, co dalej?

– Na razie pozostajemy w szpitalu. Jeśli chemia przyniesie faktyczną poprawę, wtedy guz się zmniejszy i zostanie chirurgicznie usunięty. W planach jest też przeszczep komórek macierzystych, natomiast w szerszej perspektywie: oddział intensywnej terapii i tak zwana mega chemia. Wszystko po to, żeby organizm Lili się odbudował. Kiedy już to nastąpi, wówczas córka zostanie poddana radioterapii, a następnie immunoterapii. Na koniec, jeśli nowotwór uda się zlikwidować, Lila dostanie od lekarzy zielone światło na wyjazd do USA, gdzie podadzą jej szczepionkę przeciw wznowie – podsumowuje naszą rozmowę pani Paulina.

Trzymamy kciuki!

Pomóż dzieciom chorym na raka!

Fundacja „Na Ratunek Dzieciom z Chorobą Nowotworową” Ślężna 114s/1, 53-111 Wrocław

 

Pomaganie jest tak proste!

Masz realny wpływ na życie naszych podopiecznych!
Przylądek Nadziei wpłaty

50zł

Wpłacam

100zł

Wpłacam

Wpłata od serca

Wpłacam

Dzięki Tobie możemy działać!